„Duch św. zstąpi na was,
otrzymacie Jego moc i będziecie
moimi świadkami”św. Łukasz Dz 1, 8.
Kolejny mój artykuł poświęcony zasadom katechizmu nauki katolickiej oraz historii chrześcijaństwa, poświęcony jest trzeciemu sakramentowi inicjacji chrześcijańskiej „wtajemniczenia chrześcijańskiego” – bierzmowaniu.
Tytuł jest prowokacyjny, lecz nie oderwany od rzeczywistości. Zanim jednak przejdę do sedna tematu, należy zastanowić nad istotą samego sakramentu. Chociaż motto zawarte z Dziejów Apostolskich św. Łukasza daje już pewną odpowiedź.
Sakrament bierzmowania (confirmatio), obok chrztu św. i Eucharystii, jest sakramentem inicjacji chrześcijańskiej przygotowującego wiernego do dojrzałości duchowej (namaszczenie Duchem Św.). Źródła idei sakramentu bierzmowania możemy odnaleźć już w Starym Testamencie, gdzie prorocy przygotowywali wiernych: „Duch Pana spocznie na wyczekiwanym Mesjaszu” (Iż 61,1).
W Nowym Testamencie znajduje się wiele fragmentów (perykop) przedstawiających przybycie „Ducha Prawdy” (J 15,26-27), czyli przyszłe Zesłanie Ducha Św.
Powracając do kontrowersyjnego tytułu, zaczerpnąłem go z dawnych rekolekcji dla katechetów w Gietrzwałdzie, kiedy prowadzący kapłan podczas prelekcji użył określenia: „bierzmowanie, uroczyste pożegnanie z Kościołem”. Określenie wywołało różne reakcje wśród słuchaczy, argumentacja kapłana sprowadziła jednak nas na ziemię…
Najczęstszą argumentacją wśród młodzieży przygotowującej się do sakramentu bierzmowania jest ta, że w przyszłości, gdy znajdę ją lub jego ochrzczonych, to będzie problem ze ślubem kościelnym no i najczęściej ma miejsce presja najbliższych. Oczywiście nie można generalizować, przecież jest spora grupa młodzieży związanej z Ruchem Oazowym, Służbą Liturgiczną oraz przesiąknięta kodem tradycji chrześcijańsko-patriotycznej wyniesionej z domu rodzinnego.
Zaistniałej sytuacji nie można zwalać tylko oddziaływanie kultury masowej oraz lewackiej indoktrynacji. Główna odpowiedzialność za stan ducha oraz religijność młodego pokolenia spoczywa na rodzinie, kapłanach i katechetach. Trzeba dodać, że poziom moralny oraz etyczny zależny jest także od wszystkich nauczycieli oraz nadzoru pedagogicznego bez względu na wyznanie i poglądy. Młodzi adepci, podczas przygotowania do sakramentu, powinni być otoczeni przez kapłanów, katechetów i rodziny szczególną opieką. Jako wieloletni katecheta wiem, że to nie jest to łatwe, ale nawet kosztem „sztywnego programu” należy i trzeba przedstawiać przykłady heroicznych postaw w historii Kościoła i Ojczyzny (Romuald Traugutt, Danuta Siedzikówna ”Inka”, ks. Blachnicki, św. Faustyna i inni) oraz ukazywać przykład swoją postawą.
Podczas ceremonii udzielania sakramentu bierzmowania, ważną rolę odgrywa znak namaszczenia, który stanowi „pieczęć duchową” nawiązującą do czasów prorockich (Stary Testament). Namaszczenie olejem ukazuje doniosłość sakramentu. Olej w starożytności symbolizował bogactwo (obfitość) oraz higienę ciała.
Przy bierzmowaniu otrzymuje się „znamię”, czyli „pieczęć Ducha Świętego”, pieczęć zawsze była oznaką osoby i jej autorytetu. Jezus Chrystus wielokrotnie podczas swojego nauczania podkreślał, że Ojciec naznaczył Go swoją pieczęcią (J 6, 27). „Znamię” otrzymane za pośrednictwem szafarza (biskupa) podczas sakramentu. Oznacza całkowitą przynależność do Jezusa Chrystusa i oddanie się na jego „służbę”.
„Znamię” otrzymuje się przez namaszczenie czoła olejem znakiem krzyża św. następnie nałożenie ręki oraz wypowiedzeniu reguły przez szafarza: „Przyjmij znamię Daru Ducha Świętego”. Sutkiem bierzmowania jest „wlanie Ducha Świętego” na bierzmowanego, to samo co wydarzyło się w dniu Zesłania Ducha Świętego z udziałem Apostołów (Pięćdziesiątnicy). Sakrament bierzmowania podobnie jak chrztu św. przyjmujemy raz w życiu.
W podsumowaniu tematu należy stwierdzić, że zawsze będzie grupa osób traktujących sakrament bierzmowania jako „uroczyste pożegnanie z Kościołem” i pewnej asekuracji względem przyszłości. Wierni mający świadomość autentycznego uczestnictwa we wspólnocie wiary powinni brać czynny i świadomy udział w życiu sakramentalnym Kościoła lokalnego (parafii) oraz „Kościoła domowego”.
W tym momencie dochodzi nowy współczesny problem: wierzący, ale nie praktykujący…”. Czy to możliwe w świetle wiary i zasad Ewangelicznych?
Niech każdy odpowie sobie sam w zgodzie z sumieniem. Ale to temat na oddzielny artykuł.
Henryk Pejchert