W sądach funkcjonuje pewna pamięć instytucjonalna i stąd mamy przypadki takie, jak sędziego Juszczyszyna – mówi w rozmowie z Opiniami Olsztyn sędzia Maciej Nawacki, prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie i zapowiada, że do orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczącego Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego będzie wykonywał uchwałę SN, nie zaś wyrok Sądu Rejonowego w Bydgoszczy – z powodów oczywistych Paweł Juszczyszyn na razie nie wróci do orzekania.
Panie prezesie, nie dopuścił Pan do orzekania sędziego Juszczyszyna….
Od poniedziałku rano temat jest tłuczony w mediach. Rzeczywiście nie dopuściłem, ponieważ w dalszej chwili jest w trakcie wykonywania uchwała Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego z 4 lutego 2020 roku, która zawiesiła go w czynnościach służbowych.
Większość Polaków – tych, którzy akurat nie protestują niczego nie rozumiejąc – nawet, jeżeli tego nie wie, wyczuwa że Sąd Najwyższy jest ważniejszy od sądu w Bydgoszczy… Sprawa chyba wydaje się prosta. Z drugiej strony, jaki może być jej finał?
Rzeczywiście, nawet sama nazwa wskazuje na to, że Sąd Najwyższy jest sądem najwyższym. Zresztą postępowanie dyscyplinarne wobec sędziów jest zastrzeżone do kompetencji właśnie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Nie do kompetencji innego sądu, nawet jeżeli jest to sąd pracy w Bydgoszczy.
To, w jakim kierunku będzie się rozwijała ta sprawa zależy przede wszystkim, jakie będzie orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który jeszcze w kwietniu ma podjąć decyzję w przedmiocie zawieszenia funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Oczywiście stoję na stanowisku, że zawieszenie tej izby przez TSUE jest nielegalne. Dlaczego? Unia Europejska nie ma kompetencji w zakresie ustroju polskiego sądownictwa. Jeżeli TK stwierdzi w sposób jasny, że w tym przypadku mamy do czynienia z wkraczaniem w kompetencje zastrzeżone wyłącznie dla suwerennego państwa, w naszym przypadku oczywiście Państwa Polskiego, Izba Dyscyplinarna zostanie przywrócona. I wówczas to ona zajmie się sprawą sędziego Juszczyszyna. Jeżeli dalej nie będzie orzeczenia TK, to znajdziemy się w sytuacji patowej i będziemy w zawieszeniu. Będziemy czekać aż do rozstrzygnięcia.
No dobrze. Przyjmijmy scenariusz, że to TSUE zacznie przestrzegać traktatów unijnych i zrobi krok do tyłu. Co to będzie oznaczało dla Pawła Juszczyszyna?
Jeżeli TSUE ustąpiłby w tym zakresie, i stwierdziłby że nie ma kompetencji w zakresie decydowania o systemie prawnym suwerennego państwa, to w takiej sytuacji sprawa sędziego Juszczyszyna dalej będzie rozpoznawana przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego.
Panie prezesie, jakkolwiek sprawa Juszczyszyna się nie skończy, jak mają do niego – jako do sędziego – podchodzić podsądni? Zorganizował pikietę pod sądem, pracował nad tym, żeby stać się publiczną postacią. A przecież to sędzia, a nie gwiazda rocka. Czy nie powinien, piastując tak ważny urząd, pozostawać jednak trochę w cieniu?
To jest pytanie o prowadzenie działalności publicznej przez sędziego. Jeżeli chodzi o kwestie związane z wykonywaniem służby, to sędzia raczej nie powinien funkcjonować – czy to w mediach społecznościowych, czy ogólnie w sferze medialnej. Sędzia wypowiada się publicznie w momencie ogłaszania wyroku – taka jest podstawowa zasada. I wtedy powinien umiejętnie wytłumaczyć swoje rozstrzygnięcie. W moim przypadku sytuacja wygląda nieco inaczej. Jestem zmuszony – teraz również przez okoliczności – jako kierujący jednostką organizacyjną sądu, wypowiadać się publicznie w sprawach dotyczących sądu, kontaktować się z opinią publiczną w sprawach sądu. To przewiduje zresztą także prawo prasowe – powinienem odpowiadać na pytania i udzielać informacji.
Przypadek sędziego Juszczyszyna jest wyjątkowy, bo nie godzi się on z decyzjami Sądu Najwyższego, nie godzi się na postępowanie dyscyplinarne, uprawia zupełną samowolę, uciekając się również do… manifestacji.

Panie prezesie – sędzia Juszczyszyn to relatywnie młody człowiek. Skąd się biorą tacy ludzie w sądownictwie?
To jest w pewnym sensie pamięć instytucjonalna. W momencie w którym w 1989 roku praktycznie weszliśmy w nowy ustrój z sądownictwem niezmienionym, odziedziczonym po systemie obowiązującym w PRL, to sędziowie funkcjonujący w tym systemie niejako powielali zachowania tego systemu, dobierali sobie następców według własnych światopoglądów i przekonania, w jaki sposób ten wymiar sprawiedliwości ma wyglądać. Teraz mamy tego efekty. Dopiero teraz, w ciągu tych trzech lat, zmienił się system naboru do zawodu sędziowskiego. Obecnie jest to otwarty system, przychodzą ludzie z zewnątrz, adwokaci, radcy, prokuratorzy. To powoduje taki ferment w środowisku sędziowskim, które jest oburzone faktem, że sędzią sądu okręgowego zostaje prokurator, zostaje adwokat, a nie zostaje sędzia z sądu rejonowego. Jednak jestem przekonany, że zmiany były potrzebne.
Aleksander Żywczyk