Są drogie w eksploatacji a zimą bardzo zawodne. Jednak Grzymowicz uparł się, żeby uszczęśliwić nimi mieszkańców Olsztyna. Już wiadomo, że budowa drugiej linii tramwajowej będzie droższa o 51 mln złotych. Sięgnie rekordowej kwoty blisko 580 mln złotych!
Olsztyn miał być jak miasto ogród, a jest jak rozkopane kretowisko. Dramatu komunikacyjnego doświadczają zarówno zmotoryzowani, jak i korzystający z transportu publicznego olsztynianie. Piesi, żeby przejść główną ulicą miasta, muszą tonąc w zwałach błota.
Przez realizację snu Grzymowicza o tramwajach, miasto oszczędza na wszystkim. Nie ma na żłobki, nie ma na domy seniorów, nie ma nawet na papier toaletowy w szkołach. Jednak znajdzie dodatkowe 51 milionów złotych na dodatkowy koszt i budowy drugiej nitki sieci tramwajowej.
Co więcej, podlegli Grzymowiczowi urzędnicy przedstawiają sprawę jako sukces miasta. Według nich mogło być dużo gorzej, bo wykonawca chciał dodatkowych 100 mil złotych.
— Określiliśmy, że maksymalna kwota, o jaką może wzrosnąć wartość kontraktu, to 51,3 mln złotych — informuje ratusz w swoim komunikacie.
Warto przypomnieć, że realizowany teraz projekt tramwajowy miał kosztować 527 milionów złotych. Dofinansowanie z Unii Europejskiej wynosi 361,1 miliona złotych. W koszty wliczony jest także zakup taboru i budowa zajezdni. Teraz sięgnie blisko 580 milionów złotych.
Według informacji podawanych przez ratusz Grzymowicz liczy na sfinansowanie różnicy w wydatkach z dotacji unijnych. Przedstawiciele ratusza głucho jednak milczą o zupełnie innych kłopotach z tramwajową ideą fix Grzymowicza.
Mijają kolejne miesiące i coraz częściej słychać o kolejnych utrudnieniach w realizacji inwestycji. Newralgiczny jest tu teren w pobliżu Wysokiej Bramy. Niektórzy już przewidują przekroczenie terminu realizacji inwestycji, który zakłada koniec prac na październik 2023 roku. Jeśli opóźnienia przesuną zakończenie prac poza granice 2023 roku Olsztyn stanie przed widmem bankructwa, bo miasto będzie musiało oddać kilkaset milionów unijnych dotacji.
Nowa cena drugiej linii tramwajowej została wynegocjowana w Sądzie Polubownym przy Prokuratorii Generalnej RP. Blisko 580 mln złotych to koszt sześciu kilometrów torowiska z jego infrastrukturą na ulicach: Wilczyńskiego, Krasickiego, Synów Pułku, Wyszyńskiego i al. Piłsudskiego oraz węzeł przesiadkowy przy Wysokiej Bramie.
I jakby tego było mało w olsztyńskim ratuszu coraz głośniej o pomyśle budowy kolejnej linii tramwajowej. Tym razem z Jarot ulicą Wilczyńskiego. A to wszystko w sytuacji, kiedy nie działa linia, która miała dowodzić studentów z okolic Galerii Warmińskiej do Kortowa.
Topienie pieniędzy w liniach tramwajowych jest okazją do przypomnienia, jaką politykę komunikacyjną prowadzi miasto pod rządami Grzymowicza. Olsztyn stał się symbolem utraty szans zarówno na tworzenie przestrzeni metropolitalnej, jak i związanej z nią kolei aglomeracyjnej.
O szansie na stworzenie takiej komunikacji jest przekonany m.in. prezes Spółki PKP Polskie Linie Kolejowe Ireneusz Merchel. Dwa miesiące temu, na spotkaniu zorganizowanym przez Fundację im. Piotra Poleskiego i Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego prezes PLK przypomniał działania sprzed kilku lat.
— Proponowaliśmy uruchomienie kolei aglomeracyjnej, która zapewni sprawny transport z miejscowości w promieniu 30-50 kilometrów od Olsztyna. Miasto musiało wyłożyć jedynie kilkaset tysięcy złotych własnego wkładu. Usłyszeliśmy, że Olsztyn nie ma pieniędzy na ten cel — przypomniał Ireneusz Merchel.
Zamiast w kolej aglomeracyjną — która dałaby szybki i tani dojazd mieszkańcom m.in. Bartąga, Marcinkowa, Naterek i Barczewa, czy Olsztynka, Dobrego Miasta, Czerwonki i Biskupca Reszelskiego, a także m.in. z Nidzicy, Morga, Szczytna czy Iławy — Olsztyn zainwestował w rozbudowę komunikacji miejskiej, a konkretnie w budowę i uruchomienie linii tramwajowych.
O tym, jak dogodnym rozwiązaniem jest kolej aglomeracyjna, która nie wymaga tak potężnych inwestycji jak tramwaje, świadczy połączenie linią kolejową z Gutkowa. Można nią w kwadrans dotrzeć do centrum. Warto też przypomnieć, że Spółka PKP Polskie Linie Kolejowe już rok temu oddała do użytku trzy nowe przystanki: Olsztyn Redykajny, Olsztyn Likusy oraz Olsztyn Jezioro Ukiel.
Marek Adam