Częstym celem moich rowerowych wycieczek jest Niedźwiedzi Róg. Lubię tam zaglądać zwłaszcza jesienią i zimą, żeby rozkoszować się ciszą i samotnością. Wjeżdżając do wioski wąską drogą od strony Końcewa mijam najpierw ogromne kamienno – ceglane budynki. Jeden z nich to otoczona wysokim murem stara gorzelnia, która była własnością zmarłego w ubiegłym roku dyrygenta i kompozytora Jana Krenza. Dalej docieram do wysokiego brzegu jeziora Śniardwy, skąd patrzę na wyspy: Pajęczą i Czarci Ostrów – gdzie w XVIII wieku wzniesiono Fort Lyck. Stąd jest już tylko kilka kroków do miejsca, w którym kończę każdą wizytę w Niedźwiedzim Rogu. Miejsca, w którym w ogóle kończy się Niedźwiedzi Róg.
Przed chwilą wspomniałem o Janie Krenzu. Z życiem doczesnym pożegnał się on we wrześniu 2020 roku. Pięć miesięcy wcześniej zmarł jego niegdysiejszy mazurski sąsiad – Andrzej Strumiłło, który w latach 70. postawił nad Śniardwami dom z drewna i kamieni. Równie nietuzinkowy jak jego twórca. Przez dziennik Strumiłły przewijają się migawki z pobytów w tym miejscu: polowania, wizyty gości, codzienna krzątanina. Ludzie, których i ja miałem okazję poznać. To właśnie tu kończy się Niedźwiedzi Róg. To tu wiszę na płocie i gapię się na dzieło wyobraźni i rąk artysty.
Gapię się tak, jak gapiłem się przed ponad dekadą na obrazy Strumiłły zgromadzone w Centrum Sztuki Współczesnej w Suwałkach. Monumentalne cykle „Psalmy” i „Apokalipsa” stworzone kolejno: w 1988 i 1993 roku. Inspirowany nowojorskim napisem cykl „Exit”. Wszystkie zrobiły na mnie duże wrażenie.
O samym autorze „Psalmów” można napisać wiele. Był uczniem Władysława Strzemińskiego w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi. Później przeniósł się do Krakowa, gdzie studiował na tamtejszej ASP. W tej uczelni poznał m. in. Andrzeja Wróblewskiego i Andrzeja Wajdę, z którymi stworzył grupę samokształceniową. Współpracował z Polską Izbą Handlową, pracował jako profesor kontraktowy krakowskiej ASP, a także jako kierownik pracowni graficznej przy sekretariacie ONZ w Nowym Jorku. Podróżował. Odwiedził m. in.: Chiny, Indie, Mongolię, Japonię, Wietnam, Nepal, Tajlandię, Syberię. Tworzył. Wciąż i bez chwili wytchnienia: malował, rysował, fotografował, rzeźbił, pisał. Twierdził, że praca od wczesnych godzin porannych do późnej nocy jest źródłem jego energii witalnej.
Podróż śladami wyobraźni Strumiłły możemy odbyć, sięgając po jego liczne albumy, dzienniki, tomy poezji. Odwiedzając Niedźwiedzi Róg, Maćkową Rudę, czy – co polecam szczególnie! – Centrum Sztuki Współczesnej oraz Galerię Sztuki „Stara Łaźnia” w Suwałkach.
Mikołaj Tkaczyk
Od redakcji:
Otrzymaliśmy list od Pani Anny Strumiłło zawierający sprostowanie informacji na temat Centrum Sztuki Współczesnej. Treść przytaczamy w całości.
Dzień dobry,
piszę w sprawie artykułu „Artysta znad Śniardw” autorstwa Pana Mikołaja Tkaczyka.
Jestem córką Andrzeja Strumiłły i chciałabym sprostować dane zawarte w tym artykule.“…na obrazy Strumiłły zgromadzone w Centrum Sztuki Współczesnej w Suwałkach.”
„Podróż śladami wyobraźni Strumiłły możemy odbyć, sięgając po jego liczne albumy, dzienniki, tomy poezji. Odwiedzając Niedźwiedzi Róg, Maćkową Rudę, czy – co polecam szczególnie! – Centrum Sztuki Współczesnej oraz Galerię Sztuki „Stara Łaźnia” w Suwałkach.”Wymienione powyżej Centrum Sztuki Współczesnej zostało zlikwidowane w maju 2019 roku, a jego częściową kontynuacją (pod nową administracją) jest „Galeria Sztuki Stara Łaźnia”.
Jeżeli jest to możliwe, prosiłabym autora artykułu o kontakt – szukam rozmaitych źródeł archiwalnych dotyczących mojego Ojca.
Pozostaję z szacunkiem,
Anna Strumiłło