Śmierć jest ze mną i we mnie.
Chodzi za mną jak w płaszczu za dużym na mnie.
[Zdzisław Stroiński]
***
16 sierpnia 1944 roku w Powstaniu Warszawskim zginął Tadeusz Gajcy, jeden z najwybitniejszych przedstawiciela młodego pokolenia twórców okresu wojny i okupacji, ostatni redaktor naznaczonego piętnem śmierci konspiracyjnego czasopisma „Sztuka i Naród”. Zdążył jeszcze zapisać w brulionie odnalezionym w domu przyjaciela poety Zdzisława Stroińskiego słowa: „Boże, zaczęło się. Od Ciebie zależy wszystko”. Wraz z jego śmiercią dopełnił się dramatyczny los wszystkich jego poprzedników pełniących funkcje redaktorów naczelnych pisma. Im poświęcone będzie tych pare słów niniejszego eseju.
„Sztuka i Naród”- wojenne czasopismo
„Sztuka i Naród” – to jedno z najważniejszych konspiracyjnych pism artystyczno-literackich. Powołano je do życia w kwietniu 1942 roku w środowisku studentów podziemnego Uniwersytetu Warszawskiego z inspiracji Konfederacji Narodu, polityczno-wojskowej organizacji o charakterze o antyhitlerowskim i antykomunistycznym, ostatecznie jesienią roku 1943 scalonej z Armią Krajową. Wydawane w latach 1942-1944 (16 kolejnych numerów pisma, w tym cztery podwójne) tworzyło platformę wypowiedzi dla najbardziej utalentowanych twórców młodego pokolenia czasu wojny. Wyjątkami byli Borowski i Baczyński, z którymi zresztą redaktorzy pisma pozostawali w bardzo bliskich kontaktach towarzyskich.
Jego główny trzon tworzyli kolejni redaktorzy związani z Konfederacją Narodu: Bronisław Onufry Kopczyński (ps. Stefan Barwiński), Wacław Bojarski (ps. Marek Zaleski, Wojciech Wierzejski, Jan Marzec), Andrzej Trzebiński (ps. Stanisław Łomień, Paweł Późny, Jerzy Biniewicz, Andrzej Chrostowski), Tadeusz Gajcy (ps. Karol Topornicki, Roman Oścień) i Zdzisław Stroiński (ps. Marek Chmura).
Dzięki otwartej formule na łamach „Sztuki i Narodu” publikowali ludzie prezentujący różne postawy ideowe i artystyczne, zaangażowani w podziemną walkę z okupantem. Wymienić tu można chociażby późniejszych uczestników Powstania Warszawskiego w szeregach AK: Kazimierza Winklera (autora wierszy, recenzji i rysunków satyrycznych), Wojciecha Mencela (poetę) i Stanisława Marczaka (uczestnika kampanii wrześniowej, poetę, kierownika tajnych teatrzyków studenckich w Warszawie, redaktora konspiracyjnego miesięcznika literackiego „Droga”). Wszystko to sprawiło, że pismo zyskało charakter opiniotwórczy w szerokich kręgach podziemnego życia kulturalnego.
Pismo (przygotowywane częściowo na powielaczu a częściowo drukiem w Tajnych Wojskowych Zakładach Wydawniczych) cieszyło się dużym powodzeniem przede wszystkim wśród przedstawicieli młodego pokolenia, dla którego było trybuną literacką, odzwierciedlającą jego opinie i ambicje. Znalazło także uznanie w oczach przedstawicieli pokolenia starszego. Jego narodzinom patronował Włodzimierz Pietrzak (pseudonim Balk), krytyk literacki, poeta i prozaik, który zginał w Powstaniu Warszawskim. Rolę życzliwego recenzenta twórczości młodych poetów pełnił jeden z czołowych Żagarystów – Jerzy Zagórski (ps. Bronisław Łucki, Łuski). Na spotkaniach zespołu spotkać można było niekiedy wybitnego krytyka literackiego i filmowego dwudziestolecia międzywojennego – Karola Irzykowskiego. Studenci tajnych kompletów polonistyki redagujący periodyk utrzymywali bezpośrednie kontakty z profesorami podziemnego Uniwersytetu Warszawskiego, m.in. Stanisławem Adamczewskim, Wacławem Borowym, Julianem Krzyżanowskim czy Zofią Szmydtową.
W szesnastu numerach miesięcznika znalazło się około sześćdziesięciu utworów literackich lub ich większych fragmentów. Drukowano utwory redaktorów pisma (liryki prozą, wiersze, opowiadania), satyryczne wiersze i rysunki, artykuły na temat muzyki, malarstwa, filmu i teatru. Znajdowały się w nim także recenzje z konspiracyjnych wydawnictw poetyckich (np. debiutanckiego zbioru poetyckiego K.K Baczyńskiego pt. „Wiersze wybrane”, wydanego pod ps. Jan Bugaj czy cyklu poetyckiego T. Borowskiego „Gdziekolwiek ziemia”), nekrologi informujące o śmierci ludzi sztuki i nauki (m.in. zamordowanego we Lwowie Brunona Schulza) oraz nekrologi poległych redaktorów: Bojarskiego i Trzebińskiego. Kilka tekstów poświęcono polskiej literaturze emigracyjnej (m.in. recenzję „Kwiatów polskich” J. Tuwima, autorstwa A. Trzebińskiego), literaturze dwudziestolecia międzywojennego czy twórczości C. K. Norwida. Równocześnie w ramach tzw. „Biblioteki Sztuki i Narodu” odbite zostały na powielaczu zbiory poetyckie Tadeusza Gajcego „Widma” i „Grom powszedni” oraz „Okna” Zdzisława Stroińskiego.
Środowisko „Sztuki i Narodu” organizowało w okupowanej Warszawie liczne imprezy o charakterze kulturalnym. Były to artystyczne poranki i wieczornice poświęcone m.in. twórczości K.I.Gałczyńskiego czy C.K.Norwida, spotkania autorskie z twórcami związanymi z redakcją pisma, jak również spoza tego kręgu (m.in. poetów starszego pokolenia), spotkania dyskusyjne, konkursy poetyckie. Zawiązana w latach 1942-1943 przez Bojarskiego, Marczaka i Sołtana trupa teatralna zwana roboczo Sceną Eksperymentalną prezentowała własne spektakle. Kolportowano także publikacje innych wydawnictw konspiracyjnych.
Rzeczywistość wojenna i okupacyjna wymaga nowej literatury…
Mottem pisma stały się sparafrazowane słowa Norwida z „Promethidiona”: „Artysta jest organizatorem wyobraźni narodowej”. Jak przystało na glos nowej generacji literackiej sporo miejsca na łamach SiN-u poświecono próbie wypracowania wspólnego programu ideowo-artystycznego, co znalazło wyraz m.in. w artykułach o charakterze programowym: W. Bojarskiego „O nową postawę człowieka tworzącego”, A. Trzebińskiego „Pokolenie liryczne i dramatyczne”, T. Gajcego „Już nie potrzebujemy” i „Sztuka odważnych”. Specyficznym rysem młodych redaktorów prezentowanym w tekstach programowych stało się przekonanie, że wraz z upadkiem przedwojennej Polski, straciły racje bytu lansowane dotychczas wzorce sztuki, natomiast rzeczywistość wojenna i okupacyjna wymaga nowej literatury, dostosowanej do nowej sytuacji. Stąd krytyczny stosunek młodych twórców do modelu poezji dwudziestolecia międzywojennego, wypracowanego w kręgu poetów Skamandra i Awangardy i szukanie swojego zakorzenienia w poezji katastroficznej, Apokalipsy już „nie przeczutej”, ale „przeżywanej”. Konsekwencją tego stanie się poszukiwanie nowego modelu artysty doby wojny i okupacji, świadomość odrębności własnego pokolenia (za Trzebińskim nazywanego „pokoleniem dramatycznym”, któremu przeciwstawiano „pokolenie liryczne”, kojarzone z XX-leciem) oraz przekonanie, że z rokiem 1939 zakończyła się w literaturze „epoka słów”, którą zastąpić ma „epoka czynu”. Towarzyszył temu postulat zerwania z wszelkiego rodzaju pasywizmem procesów twórczych i protest wobec poezji ujmującej rzeczywistość w sztuce w sposób sentymentalny i schematyczny, niechęć do „pseudoestetycznych laurek patriotycznych” i ulegania nastrojom martyrologicznym. Na program pozytywny składały się postulaty poszukiwania nowej formy artystycznej i wypracowanie takiej postawy twórcy, w której zanikałaby przepaść między słowem a czynem. Zadaniem sztuki (a w szerszym rozumieniu: kultury) powinno być, co akcentował szczególnie w swojej publicystyce A. Trzebiński, przebudowywanie świadomości społecznej pod kątem przyszłych celów, jakie stoją przed narodem i państwem, skupienie się na bieżącym życiu narodu i przyszłym jego trwaniu, a nie na roztrząsaniu indywidualnych problemów danego twórcy. Jednym z zadań literatury miało stać się wcielanie w życie idei solidaryzmu narodowego, oznaczającego potrzebę cementowania wszystkich warstw społecznych oraz realizowanie obowiązku wytężonej pracy na rzecz dobra wspólnego.
Młodzi dostrzegali konieczność przełomu w całym życiu duchowym narodu, stąd niektórym z nich bliska była filozoficzna koncepcja tzw. uniwersalizmu, lansowana głównie przez Włodzimierza Pietrzaka oraz jezuitę o. Józefa Warszawskiego (ps. O. Paweł) – kapelana Konfederacji Narodu i Zgrupowania AK „Radosław” w czasie Powstania Warszawskiego. Uniwersalizm miał być formą wyboru trzeciej drogi między destrukcyjnymi totalitaryzmami a liberalną demokracją, w której – zdaniem propagatorów tej idei – jednostka funkcjonuje w oderwaniu od społeczeństwa, nie ponosząc odpowiedzialności za stan otaczającej ją rzeczywistości. Uniwersalizm zakładał z jednej strony poszanowanie autonomii jednostki, dzięki której będzie ona bardziej twórcza, z drugiej zaś dostrzegał konieczność uznania przez jednostkę faktu, że jest ona elementem złożonej struktury społecznej, w ramach której każdy według swoich zdolności i predyspozycji ma określone powinności do wykonania na rzecz dobra wspólnego.
Naturalną konsekwencją uniwersalizmu stała się, postulowana na łamach SiN-u przez A Trzebińskiego, idea Ruchu Kulturowego, który zakładał płaszczyznę współdziałania artystów i ludzi kultury różnych orientacji ideowych. Kontynuowana była ona następnie przez następcę Trzebińskiego – Tadeusza Gajcego, dążącego do nawiązania ściślejszej współpracy z innymi pismami literackimi młodego pokolenia okresu okupacji („Dźwigarami” i „Drogą”) w celu stworzenia jak najszerszej platformy literackiej pokolenia ponad politycznymi podziałami.
W przeczucie nieuchronnej śmierci…
To, co zaciążyło nad działalnością „Sztuki i Narodu” wiążę się z narastającym w miarę czasu w tym środowisku przekonaniem, że każdy redaktor tego pisma zginie. Fakt tragicznej, młodzieńczej śmierci każdego z tych, którzy podejmowali się przyjąć rolę osoby przewodzącej pismu, w miarę czasu przybierze postać mitu, na stałe związanego z losami młodego pokolenia wojennego skupionego wokół periodyku. Przeczucie nieuchronnej śmierci rzutować będzie w dramatyczny sposób na decyzje tych, którzy zdecydowali się objęć funkcję redaktora SiN, zwłaszcza, że przeczuciu temu towarzyszyły często utwory literackie lub zapiski osobiste kolejnych redaktorów w sposób profetyczny zapowiadające ich przyszłą śmierć, „śmierć własną o jedynej twarzy, przypominającej rysami twarz poety” (Bohdan Urbankowski „Drogowskazy aż po śmierć”).
Jako pierwszy zginie Bronisław Kopczyński (kompozytor, muzyk i publicysta), aresztowany 9 stycznia 1943 roku, w wyniku przechwycenia przez gestapo listy abonentów prasy konspiracyjnej z nieudolnie zaszyfrowanymi adresami. Przetrzymywany początkowo na Pawiaku, następnie w Lublinie w I połowie maja 1943 ponosi śmierć z wycieńczenia i zapewne tyfusu plamistego w obozie na Majdanku.
Niemalże w tym samym czasie, kiedy zostaje zamordowany Bronisław Kopczyński, śmierć dosięgnie kolejnego redaktora SiN-u – Wacława Bojarskiego (poetę, prozaika autora piosenek wojskowych i publicystę, jednego z najaktywniejszych twórców i organizatorów życia kulturalnego podziemnej Warszawy). Poeta umiera 5 czerwca 1943 roku w wyniku ran odniesionych podczas akcji 25 maja pod pomnikiem Kopernika, kiedy to wespół ze
Z. Stroińskim i T. Gajcym, w odpowiedzi na propagandę hitlerowską związaną z rocznicą śmierci wielkiego astronoma, zdecydowali się na złożenie wieńca laurowego, przewiązanego biało-czerwoną szarfą z napisem „GENIUSZOWI SŁOWIAŃSZCZYZNY – RODACY”. Przed śmiercią zdąży jeszcze wziąć ślub z towarzyszącą mu w ostatnich dniach życia w szpitalu narzeczoną, Haliną Marczakówną, siostrą przyjaciela Stanisława Marczak-Oborskiego. Poetycką zapowiedzią dramatycznych wydarzeń pod pomnikiem Kopernika stanie się napisany wcześniej fragment poematu T. Gajcego „Widma”: „Kopernik wpatrzony w gwiazdę twarz zakrył cieniami Kościoła, z nocy wychodzą kolumny zbrojne. Ich marsz chwieje drzewami ślepymi”.
Trzeci z redaktorów SiN-u – Andrzej Trzebiński (poeta, dramaturg, krytyk literacki i publicysta, teoretyk i ideolog) obejmie kierownictwo pisma z pełną świadomością ciążącego nad jego środowiskiem fatum (czego wyraz odnajdujemy w pisanym przez niego „Pamiętniku”). Poniesie śmierć w zbiorowej egzekucji ulicznej przy Nowym Świecie 49 12 listopada 1943 roku. Wcześniej, niejako w przeczuciu nadchodzącej śmierci, napisze: „… jesteśmy nadal bardzo blisko od siebie… mogę Cię każdej godziny dopaść jednym susem, jedną po prostu kulą wymierzoną mi gdzieś w tył czaszki czy między oczy”.
Ostatni dwaj redaktorzy SiN-u: Tadeusz Gajcy (uznawany za drugiego, obok Baczyńskiego, najwybitniejszego poetę swojego pokolenia, ponadto prozaik, dramaturg i publicysta) oraz Zdzisław Stroiński (poeta, autor liryków prozą), nieodłączni okupacyjni przyjaciele, którzy mimo ciążącego nad przeklętą redakcją fatum zdecydują się na wspólne objęcie prowadzenia pisma (razem, aby śmierć nie wiedziała, którego wybrać), zginą pod gruzami wysadzonej przez Niemców w powietrze powstańczej reduty przy ul. Przejazd 1/3 16 VIII 1944 r. Spełnią się słowa z utworu „Okna” Zdzisława Stroińskiego z roku 1943: „czas się jak metal ulatnia i śmierć w powietrzu się waży / w pionowe nury wsiąkniemy i pył nas przykryje i gruz”. Rozkazem Dowództwa Grupy Północ kilka dni później zostaną pośmiertnie odznaczeni: Tadeusz Gajcy – Krzyżem Walecznych a Zdzisław Stroiński – Orderem Virtuti Militari.
Już na zawsze dwudziestoletni… Mit pięknego, tragicznego pokolenia
Twórcy „Sztuki i Narodu” wpisują się w pokolenie, które historycznie przyjęło się określać pokoleniem Kolumbów (nazwa pochodzi od tytułu książki Romana Bratnego „Kolumbowie. Rocznik 20.”). W znaczeniu historyczno-literackim termin ten obejmuje urodzonych około roku 1920, w tym pisarzy, dla których okres wchodzenia w dorosłość oraz początki twórczości artystycznej przypadły na lata II wojny światowej, których cechowała pewna wspólnota doświadczeń związanych z wojną, a niekiedy podobny stosunek do tradycji literackiej oraz podobne rozumienie funkcji literatury. Najczęściej kojarzony jest z młodymi pisarzami, którzy brali aktywny udział w warszawskiej konspiracji i debiutowali w czasie wojny w wydawnictwach podziemnych (np. K. K. Baczyński, T. Borowski, J. Szczepański – ps. Ziutek, twórcy „Sztuki i Narodu”). Do generacji tej zalicza się też tych, którzy – wywodząc się z pokolenia roku 1920 – debiutowali dopiero po wojnie (np. Zbigniew Herbert, Miron Białoszewski, Jan Józef Szczepański, Tadeusz Różewicz, Gustaw Herling-Grudziński, A. Kamieńska).
Ci, spośród tego pokolenia, którzy zginą, pozostaną w sferze mitu, „już na zawsze dwudziestoletni”. Przyczyn jego kształtowania należy szukać, na co zwraca uwagę Bohdan Urbankowski, w sferze uwarunkowań historycznych, politycznych, kulturowych, socjologicznych i psychologicznych.
Wszyscy oni byli dwudziestoparoletnimi żołnierzami, zaangażowanymi nie tylko w bezpośrednią walkę z okupantem, ale i podziemne życie kulturalne. Wielu z nich publikując na łamach prasy podziemnej swoje pierwsze prace literackie, będąc uczestnikami i laureatami pierwszych podziemnych konkursów poetyckich, a także organizatorami tajnego życia artystycznego dało się poznać jako osoby wyjątkowo uzdolnione artystycznie i kulturotwórcze, pretendujące do roli przyszłych elit intelektualnych i moralnych narodu.
Większość z nich zginęła w walce, wpisując się tym samym w mocno zakorzenioną w polskiej mentalności romantyczną legendę towarzyszącą takim XIX-wiecznym bohaterom polskiej historii, jak: Cyprian Godebski, Seweryn Goszczyński, Ludwik Nabielak czy Mieczysław Romanowski – poetów – uczestników walk o niepodległość narodu w okresie zaborów.
Geniusz artystyczny stanowił nieodzowny element towarzyszący kształtowaniu się mitu, zwłaszcza że przynajmniej od czasów romantyzmu, pozycja artysty, a tym bardziej poety, w polskiej kulturze postrzegana była jako szczególnie znacząca. Tym bardziej poety, którego dopiero co objawiający się talent, został przerwany poprzez doświadczenie tragicznej śmierci w służbie Ojczyzny. Nieprzypadkowo więc tej części mitu towarzyszyć będzie, ugruntowany w dużym stopniu przez wspomnienia tych, co przeżyli oraz przez literaturę i film, ich wizerunek jako ludzi nie tylko „pięknych duchowo”, ale i szczególnie urokliwych.
Istotny wydaje się też czynnik socjologiczno-kulturowy. Grupę tę bowiem łączyła silna więź środowiskowa, na którą wpływ miała nie tylko wspólna działalność konspiracyjna i konspiracyjna edukacja (najczęściej na tajnych studiach polonistycznych), ale i wzajemne kontakty towarzyskie, osób częstokroć bardzo odległych ideowo i artystycznie. Większość z nich związana była ponadto z rzeczywistością okupowanej Warszawy, a fakt, iż reprezentowali różne środowiska społeczne powoduje, że prezentowali oni „idealną próbkę socjologiczną” polskości, choć warto zauważyć, że najbardziej kreatywni intelektualnie spośród nich rekrutowali się z kręgów tradycyjnej, przedwojennej polskiej inteligencji.
Podstawowy czynnik kształtujący mit pięknego, tragicznego pokolenia, wiąże się jednak przede wszystkim z doświadczeniem przedwczesnej śmierci, która stała się udziałem większości spośród nich. W naturalny sposób kojarzy on bowiem istniejące w kulturze europejskiej, w tym polskiej, archetypy, które przygotowywały grunt pod rozwój legendy pokolenia AK (mit młodości, geniuszu, poświęcenia w imię wartości nadrzędnych), łączące pokolenie roku dwudziestego z pokoleniami powstańców wieku XIX, tradycją romantyczną mocno zakorzenioną w etosie rycerskim i mesjanizmie, który z kolei, wykraczając poza ramy polskiego romantyzmu, przywoływał archetypiczne obrazy składania ofiar bogom, znane z kultury antycznej.
Czynnikowi temu towarzyszył drugi, integralnie z nim powiązany, świat wyznawanych przez to pokolenie wartości, którym pozostali wierni i, w imię których umierali: miłości do Ojczyzny, umiłowania wolności, honoru, odwagi, poświęcenia i wierności, bez oglądania się na tzw. uwarunkowania geopolityczne i koniunkturalne korzyści. W tym kontekście punktem kulminacyjnym legendy pokolenia Kolumbów stał się udział i często heroiczna śmierć w Powstaniu Warszawskim.
***
Dopełnieniem i ugruntowaniem mitu oraz legendy, towarzyszącej pokoleniu „pięknych dwudziestoletnich”, staną się powojenne losy tych, którzy przeżyli. Wielu z nich, mimo że spychani byli ma margines życia społecznego i poddawani różnego rodzaju formom represji, pozostało wiernymi testamentowi swoich poległych kolegów, stając się inspiracją dla kolejnych pokoleń walczących o wolną Polskę. Ich powojennym losom towarzyszyły usilne działania komunistów mające na celu przemilczenie, zdyskredytowanie, zafałszowanie lub unicestwienie nie tylko samego mitu (a co za tym idzie wartości pokolenia wojennego), ale także pamięci o tych, którzy zginęli. Dotyczyło to w szczególności młodych twórców związanych z czasopismem „Sztuka i Naród”, którzy w propagandzie komunistycznej określani byli epitetem „faszyści”. Podobnie, ich czasopismo nazywane było „pismem faszystowskim” (przede wszystkim ze względu na jego konspiracyjne związki z Konfederacją Narodu). Fakt zaś, iż tego typu sposób myślenia o tych, którzy starali się żyć, tak jak pisali i pisać, tak jak żyli, płacąc za swoją miłość do Ojczyzny cenę najwyższą, jest ciągłe zakorzeniony w umysłach niektórych, stanowi jedną z najbardziej haniebnych kart III RP, odziedziczonych po PRL-u. Karty ciągle wymagającej zapisania od nowa, nie tylko ze względu na prawdę historyczną, którą należy przekazać młodemu pokoleniu, ale także dlatego, że wymazanie z polskiej historii dokonań młodego pokolenia czasu wojny rozpatrywać należy w kategoriach ogromnej straty dla polskiej kultury narodowej.
Wojciech Marczak
Opracowano w oparciu o:
- Portrety twórców „Sztuki i Narodu”, pod. red. J. Tomaszewskiego, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1983,
- Urbankowski „Drogowskazy aż po śmierć”, Poezja 1984, nr 9.