Redakcja Deb-Wyb – Sekcja Pióropałkarzy
– No to walnął Duduś wynik Ponad 2 miliony, tak jak mówili – mruknął pod nosem Kursik.
Soszka wpatrzony w ekran komputera nie reagował.
– Trzeba sprawdzić jak tam nasza Naszość się spisała. Może być temat – głośno dokończył Kursik.
– A, a, a … podpisy w Naszości? Tak, tak tam przecież bojkot był. Dla Kowala i Hutnika nie chcieli zbierać, trzeba się tym zająć. Już raz udało się to sprzedać na kraj – Soszka chwycił trop.
– To chyba Biznesmen ogłosił, że będzie zbierał i wysyłał bezpośrednio do Warszawy, byle Kowalowi nie dać – przypomniał Kursik
– Tak, obiecywał, że własny licznik zamieści na stronie – ale jakoś się nie chwali ile zebrał. Ciekawe ile Grzywa zebrał? – ciągnął dalej.
– Kursik, my się nie interesujemy ile zebrał Biznesmen, Belmondo czy nawet Grzywa. Mogli zebrać zero. My jesteśmy od tego, żeby zapytać: dlaczego to Naszościowe Kierownictwo zebrało tak mało? I odpowiedzieć, że winę ponosi Kowal, Hutnik, Majdan – bo dla nich ludzie nie chcieli zbierać – twardo sprawę postawił Soszka.
– Naszość podała, że zebrali u nas 25,4 tys., a w całym województwie ponad 50 tys. Koniawa dobiła do 26 tys., Biedrona 18 tys., Kamyczek 15 tys., a Sierpiński 7 tys. Uuuu… słabiutko! – wyczytał z serwisu Radia Łyna Kursik
– Zgnietli konkurencję.
– Kursik, nie denerwuj mnie. Nie jesteś od przekazywania informacji – tylko od wykonywania zadań. Zadanie na dzisiaj: napisać list do redakcji od anonimowego działacza, że w Naszości dzieje się bardzo źle. Wszyscy czekają na zmiany i podpisów nie chcieli zbierać. Raz już Warszawa łyknęła ten numer, może dziś też się uda. Łapiesz wierszówkę – głos Soszki był ostry i stanowczy.
– Może jednak Grzywę zapytać ile zebrał? Kazał się promować – upierał się Kursik.
– Chyba Cię pogięło! On nie jest od tego, żeby jakieś podpisy zbierać. Wywiadu do telewizji udzielić, stołek obsadzić, pokazać się z kimś ważnym – to jego robota. A Twoja – chlastać tych co mu na drodze stają – Soszka nie krył irytacji.
– Czyli dzisiaj gramy wariant A2. List anonimowego, zrozpaczonego działacza do redakcji o buncie w Naszości i zaplecze w komentarzach wali – rzeczowo odpowiedział Kursik.
– No, wreszcie zrozumiałeś – szeroki uśmiech rozjaśnił mocno zmęczoną twarz Soszki.
– Panowie, panowie – podpisy, podpisy! Róbcie temat!
Do pokoju wkroczył Wydawca jak zawsze pełen energii
– Wolność słowa najważniejsza!
– Szefie, wszystko ustalone, ruszamy. Ociec prać! – Kursik i Soszka stanęli na baczność.
Kotek Mruczek
(leniwie przeciągnął się na parapecie redakcyjnego okna)