Redakcja Deb-Wyb. Sekcja Pióropałkarzy
Grzeją chłopaki…
– Grzeją chłopaki… Super! – Kursik zacierał ręce – Grzywa staje się wielką gwiazdą. Wielką robotę odwaliliśmy. Miałeś Soszka nosa, że tak go promowałeś … brawo, brawo!
– Dobrze, to fakt, dobrze poszło – Soszka był wyraźnie zadowolony – Początkowo myślałem, że tak na złość Kowalowi zrobię, zamieszam w tej zaskorupiałej Naszości. Grzywa będzie taki nowy lider – młody, zdolny, przystojny, wygadany, a i fryzura dopracowana – diamencik po prostu. Tylko… te oczy nie pasowały, bo jak spojrzał to lepiej było uciekać, gotów był rozdeptać każdego, kto stanie mu na drodze.
– Zobacz, inny w tym Sejmie pięć kadencji przesiedzi i tylko rodzina o jego posłowaniu usłyszy. A Grzywa kilka miesięcy i już z pierwszych stron gazet nie schodzi. Gdzie tylko może robi dym, zamieszanie aż miło popatrzeć, jak Naszym daje w kość – Kursik kiwał z uznaniem głową.
– Rozkręcił się i jaki sprytny patrz! Stale przy Żurawinie kręci się i w oku kamery zawsze ustawiony. W centrum uwagi. Z Macierzystym piękną parę tworzą – dostojna siwizna i głęboka nienaganna czerń – miło popatrzeć – Soszkę też ogarnął nastrój podziwu.
– Soszka, tak ich chwalisz, a Macierzystemu przywaliłeś. O co ci chodzi? – Kursik gwałtownie zmienił nastrój rozmowy.
– Macierzysty przegina. Zawsze z dziwnymi typami się zadawał, a teraz jeszcze ogłosił, że wirusa sokiem z buraka załatwi i na badania worek państwowej kasy trzeba mu na to dać. To mnie wkurzył. Czytałeś? – Soszka spokojnie wyjaśniał.
– A poza tym odezwali się naukowcy, że to bzdura. Macierzystemu z pomocą przyszli hodowcy buraków, straszą mnie, każą przepraszać, ale kwity mam już w ręku. Zresztą niech się Wydawca martwi, wszystko na jego rachunek idzie – machnął ręką.
– Blondi też się do Ciebie Soszka przyczepiła. Złą passę masz – Głos Kursika brzmiał z prawdziwą troską.
– Słuchaj, Blondi wie co robi. Cisną ją w Warszawie, że Samarytanom mocno pomagała, a teraz wylazło, że oni na pomaganiu biednym dobra kasę wyrwali. Przecież wiesz, Kursik. Teraz ona powie, że to wszystko kłamstwo i da sprawę do sądu, stary numer. Ktoś jej tak pewni doradził. Poszarpiemy się kilka lat, a ona stale niewinna będzie. Zna się na robocie – beznamiętnie podsumował Soszka.
– Ty, zobacz Grzywa znowu odpalił – Kursik zapiał zachwycony pokazując ekran komputera – Patrz! Żurawinę piersią własna osłania. Bohater z niego. Słuchaj: „Ataki na Jarosława Gowina, jednego z liderów Zjednoczonej Prawicy, to przejaw skrajnej nieodpowiedzialności i próba rozbicia naszej koalicji. Wzywam do opamiętania! Siła Zjednoczonej Prawicy to wspólnota i jedność, nie psujcie tego!”. Mój Boże, przecież to geniusz, nasz Cezar albo nie – Napoleon i Belzebub w jednym.
– Wiesz co? – Soszka chwycił się za brodę i zaczął miętolić usta – Nie wiem co on jeszcze wytnie. Wczoraj błotem Naszych obrzucał, w Zjednoczonej łódeczce dziurę wiercił, a dzisiaj do wspólnoty i jedności nawołuje. Co on kombinuje i jutro ogłosi? Faraonem chce być?
– Razem z Żurawiną Zjednoczonych w kosmos wysadzą, a potem powie, że ze wszystkich sił pracował dla kompromisu w imię Polski i Polaków. Pięknie kombinuje Soszka – dokończył myśl Kursik.
– Chyba trzeba wywiad z nim zrobić, może powie o co mu chodzi. Chociaż ostatnio telefonów ode mnie nie odbiera. Zapomniał co się dla niego zrobiło! – ciągnął dalej Soszka.
– Nie poznaję Cię Soszka. Skąd te smutne myśli? Nasz Grzywa szaleje im bardziej tym lepiej! – Niech ogłosi, że najgodniejszy on z nas wszystkich, aby na najważniejszych urzędach siedzieć! – Kursik był pełen entuzjazmu.
– Panowie wymiatać, wymiatać całą tą hałastrę. Dwa plemiona Polskę opanowały, a teraz nie wiedzą co robić – Wydawca kipiał dziś wyjątkową energią. Wkroczył do redakcyjnego pokoju od razu na środek – Pora ich wszystkich pożegnać – przemawiał jak na wiecu. Tchórzliwe elity boją się normalne wybory przeprowadzić. Przegnać ich przegnać – redaktory – do roboty! Niech wreszcie wolność słowa i prawa człowieka zwyciężą!
– A jak ich przegnamy, to kto przyjdzie…?! – Soszka i Kursikiem spojrzeli na siebie.
Kotek Mruczek
(przeciągnął się leniwie na parapecie redakcyjnego okna)