Któż inny może tak długo bajać o „uczciwości inaczej” jak sam guru totalnych – Donald Tusk. Wydawało się, że białego konia już dawno zlicytował, a tu nie. Chociaż widać było, że targały nim zmienne rojenia. Miotał się przecież od Schetyny do Kosiniaka-Kamysza, by w końcu skłonić się ku Kidawie-Błońskiej. Uznał w końcu, że trzeba ratować jak się da, było nie było jego dziecko, chociaż ojców było trzech – Platformę dla zmylenia nazwaną Obywatelską.
Nie rozmieniałbym na drobne jego nic nie wartych wynurzeń, ale sam dał mi asumpt do obnażenia jego hipokryzji, odkrycia jego przewrotnej natury, ale też i marnych jego kwalifikacji politycznych. Tak więc Tusk wziął był zabrał głos na forum w formie prawie orędzia do narodu. Tylko do jakiego?
Zaczął „bardzo otwarcie”. Jakby kto nie znał Tuska: „Teraz, ku… to paliwo może być nawet i po 7 zł” – tuż po zwycięskich wyborach w 2011 roku; „Dzisiaj chcę otwarcie[?], bardzo uczciwie[?] skoncentrować się na trudnych wyzwaniach…” i „nie przewiduję podwyżek VAT” – w expose z 2011 roku. A zaraz potem: „Dziś mogę przepraszać za to, że będąc w opozycji domagałem się niskich podatków” – gdy został szefem rządu i za mydlenie oczu Polakom wyłgał się przeprosinami. „Naprawdę zrobiłem dobrze ludziom” – łgał bez mrugnięcia okiem podwyższając wiek emerytalny.
Wyłuszczył trzy powody, dla których 10 maja nie będzie uczestniczył „w procedurze głosowania, przygotowanej przez ministra Sasina i PiS”. Polityk od siedmiu boleści nie wie, że każdą ustawę może przygotować nawet Tusk, ale postępować według niej może dopiero, gdy uchwali ją Sejm.
Po pierwsze, z „troską” (jak zawsze) pochyla się nad „problemem bezpieczeństwa”, bo „nie ma dzisiaj niestety żadnego powodu abyśmy mogli zaufać tak w 100% rządzącym, że coś jest bezpieczne a coś niebezpieczne”. Tusk chyba maseczkę zamiast na nos i usta założył na uszy, bo nie usłyszał, że nie tylko minister Sasin i profesor nauk medycznych Łukasz Szumowski, ale i światowi eksperci oprócz izolacji nie dają żadnych gwarancji bezpieczeństwa. Nie wiedzą jak wielka będzie to jeszcze pandemia, jakie będą jej skutki i jak długo będzie trwała. To co, ma nastąpić „bezprezydencie”? Jeśli Tusk ma taką tajemną wiedzę o terminie to niech się nią podzieli. Za to potrafi (ma perfidnych szkoleniowców) deprecjonować każdego człowieka („Sasin jest ostatnią osobą w Polsce, która kojarzy mi się z bezpieczeństwem”), by tym sposobem dezawuować każdy projekt. Nie podoba mu się teraz przymusowe noszenie maseczek (Tusku, na nosie i ustach – może będziesz mniej paplał – a nie na uszach) i chodzenie po lesie, „gdy jest więcej zarażonych”. Tusku, zarażeni pozostają na leczeniu a nie spacerują. Dlaczego mamy nie ufać tym, którzy „mają interes polityczny”, jakbyś ty go Tusku nie miał? A mamy ufać tym, którzy jak Kidawa-Błońska mają 4% POparcia? Oczywiście ja też „nie chcę się wyzłośliwiać”, ale przy tym nie mówię „wszyscy”. Nie tylko ty Tusku znasz to słowo-wytrych. Nie chce „przekonywać do czegoś, co do czego rządzący jakby nie dają żadnej gwarancji takiej uczciwej intencji”. Uczciwy jak Tusk! To skąd ksywka „cwaniak z Sopotu”?
Jako drugi daje „powód konstytucyjny” (konstytucjonalista się znalazł), „ponieważ zmiany w Kodeksie wyborczym są niekonstytucyjne, no bo są przeprowadzone tuż przed wyborami”. Co naganne, wszyscy „jego eksperci” z oburzeniem powtarzają tę tezę wybiórczo, nie podając pełnego orzeczenia w tej materii. A to jest manipulacja! Profesor Safjan, też podzielający tę opinię, przyznaje, że Trybunał Konstytucyjny, któremu przewodniczył w 2006 roku orzekł, że „jakiekolwiek zmiany dotyczące wszystkich istotnych kwestii procedury wyborczej są możliwe nie później niż pół roku przed wyborami”. Czy techniczne rozszerzenie głosowania korespondencyjnego (w ograniczonym zakresie takowe już funkcjonuje od 27 maja 2011 roku) na wszystkich obywateli jest kwestią „istotną”? Że też koronawirus musiał być tak niezsubordynowany i bezczelnie „przylazł” w okresie krótszym niż 6 miesięcy przed wyborami. Narzeka, że „kampania różnych kandydatów była bardzo, bardzo nierówna”. To akurat prawda. Kidawa-Błońska, w odróżnieniu od innych była bardziej aktywna i co rusz wygłaszała orędzia, słała apele, a nawet prowadzi „Kidawę TV”, w których raz po raz zmieniała swoje poglądy, a także postawę co do terminu i udziału w wyborach. Były premier ubolewa, że wybory nie będą tajne, a nie chce „aby rząd wiedział jak dany obywatel głosuje”. A to brzydal – od 2011 do 2014 mógł podglądać „jak obywatel głosuje”! „Niekumaty” i „nieczytaty” czy co? To „tuskowy” styl w jakim powtarzają te niedorzeczności i Kidawa-Błońska, i Kierwiński, i Budka. A „wszyscy” już i tak znają tajemnice Tuska.
Trzeci powód, dalej bajdurzy Tusk, „nie jest polityczny”. Znamy to też – „nie róbmy polityki”. Największy przekręt polityczny Tuska to zostanie „królem Europy” „bez robienia polityki”. Ubolewa (ciągle coś go boli), że „Sasin i PiS działają na zlecenie Jarosława Kaczyńskiego”. A mieliby działać jak Ewa Kopacz na jego zlecenie? Jednocześnie daje „światłe” przykłady z życia Władysława Bartoszewskiego. By podnieść prestiż swojej gadki cytuje rzekome słowa Bartoszewskiego: „Jak nie wiesz jak masz się zachować, to zachowaj się przyzwoicie!” Nie wie, że Bartoszewski te słowa ukradł Antoniemu Słonimskiemu? Gastprofessora (profesor gościnny) Bartoszewskiego bez matury nie stać było na taki wysiłek intelektualny. No i Tusk znalazł „autorytet” równy sobie w wyzywaniu Polaków od „motłochu”, „bydła”, „dyplomatołków”, „nekrofilii politycznej”. Podpierał się przy tym „przykazaniami od dziesięciu przykazań począwszy”. Jasne, szczególnie przyswoił sobie „7-dme nie kradnij, nie znoszę konkurencji” i według niego postępuje – Amber Gold i inne niezliczone afery. By przypodobać się wyborcom katolickim, przed wyborami na Prezydenta RP w 2005 roku, po 27 latach pożycia małżeńskiego wziął ślub kościelny łącznie z bierzmowaniem. Mefistofeles dla swoich celów też dał się wykąpać w wodzie święconej. Taki z niego katolik. A zaraz potem nie chciał „klękać przed biskupami”. Nie wie, że przed biskupami się nie klęka. Tupet to Tusk ma nieograniczony, że bredzi jeszcze o „przyzwoitości” i „uczciwości”. W dodatku „pragmatycznie” oczekuje, że „PiS w ostatniej chwili się wycofa”. Roi mu się, że Kaczyński miałby go usłuchać.
Tuskowa obłuda wyziera z każdego jego słowa, spojrzenia i fałszywego uśmieszku. Szkodnik Tusk za niszczenie polskiej gospodarki dostał od Angeli Merkel medal im. Walthera Rathenaua – pochodzenia żydowskiego, niemieckiego polakożercy. Gdy rywalizował z Jackiem Saryuszem-Wolskim o stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, Republika Federalna Niemiec stanęła za nim murem. Polska odcięła się od kandydatury „rodaka”, bo polska opinia publiczna żądała, że „powinien przyjąć obywatelstwo niemieckie”. Działanie Tuska zakrawa na zdradę stanu. Jest ostatnim, który ma coś do powiedzenia w sprawie Polski.
Tusk upadł nisko. A mógł być wysoko … malując kominy.
Antoni Górski