Wbrew podtytułowi książki „Rosja – wielkie zmyślenie”, który brzmi „Od wolności Gorbaczowa do wojny Putina”, Arkadij Ostrowski nie zaczyna opowiadać historii schyłkowego sowietimperium wraz z pojawieniem się na scenie politycznej Michaiła Gorbaczowa. Szuka źródeł przebudowy systemu w czasach dużo wcześniejszych, dostrzegając zapowiedź zmian już wśród intelektualistów partyjnych (?!) epoki Stalina. I to właśnie sprawia, że Czytelnik na samym początku lektury ma pokusę, by zerknąć na książkę (nie tylko na opowiadaną w niej Rosję) jak na wielkie zmyślenie.
Ale potem publikacja sprawia już nieco lepsze wrażenie, choć w jakiś niezbyt jasny sposób partyjność części elit czasów Gorbaczowa („młody i zdolny” – to często powtarzana zbitka słowna w tych partiach książki) przekształca się w ich „liberalizm”, co potem – już pokoleniowo, nie personalnie – wydaje się kontynuowane przez kontestatorów rządów Putina. I wszystko to w dziennikarsko – literacko – menadżerskim sosie sowieckiego/rosyjskiego świata zmieniających się mediów. Taka narracja wydaje się sporym uproszczeniem, ale z drugiej strony – czy na naszym, polskim podwórku nie doświadczaliśmy podobnych zjawisk?
Dla Ostrowskiego to Gorbaczow i jego współpracownicy wraz z hasłami „pierestrojki” i „głasnosti” są rzeczywistymi kreatorami czasu „wolności”! No, może z perspektywy rządów Putina dałoby się to jakoś zrozumieć? Ale według mnie to nadinterpretacja tego, co stanowiło tylko zaczątek procesu demokratyzacji ZSRS/Rosji i to nie do końca chyba zamierzony w europejskim znaczeniu pojęcia „demokracja”. To okoliczności zmusiły Gorbaczowa do przewrócenia pierwszej kostki sowieckiego domina. Dlatego postrzegany jest raczej w kategoriach mitu niż rzeczywistego polityka osadzonego w określonych sowieckich realiach. Arkadij Ostrowski zdaje się opowiadać o tamtym czasie zgodnie z taką, nieco mitologiczną narracją. To zresztą charakterystyczna cecha całej książki. Cała opowiadana w niej historia bierze za punkt wyjścia właśnie świat „elit” i… papierowo –telewizyjnych mediów.
Z drugiej strony, intrygująca ta partyjno-inteligencka perspektywa przemian we wschodnim imperium prowadzących aż do jego rozpadu. Pełno w niej wciągających opisów zakulisowych gier, personalnych interakcji, także w kontekście puczu Janajewa i wojny Jelcyna z parlamentem. Późniejszą historię – już Rosji, nie ZSRS – wyznaczają stemple przemian ekonomicznych, nieustającej rywalizacji medialnych magnatów o budowę własnych imperiów, często z użyciem metod kryminalnych. To także polityczno-gospodarcze afery. Rola służb. Wojny w Czeczenii. Wszystko jednak w interpretacji medialnego przekazu, za pomocą którego kształtuje się zarówno społeczne nastroje jak i uzasadnia polityczne decyzje. „To, czego nie ma w telewizji, nie istnieje”?
Czy w ten właśnie sposób narodził się „heros” z KGB?
To chyba najciekawsze fragmenty, które pozwalają na poszukiwanie kolejnych analogii z przemianami w innych krajach postkomunistycznych. Wprawdzie przy okazji tych wszystkich zdarzeń czytelnikowi nasuwa się wniosek, że to właśnie „elity” zmieniały sowiecka/rosyjską rzeczywistość, a szersze procesy społeczne były tylko tych zmian odzwierciedleniem – ale czy to przypadek, że w tytule książki Arkadij Ostrowski nazwał Rosję „wielkim zmyśleniem”?
Waldemar Brenda
Arkadij Ostrowski, Rosja – wielkie zmyślenie. Od wolności Gorbaczowa do wojny Putina, Warszawa 2018