Pomniki wystawiane są „ku czci”, „ku pamięci”, „ku wdzięczności”. Wznosi się je by upamiętnić ważne wydarzenie albo kogoś wybitnego, mającego zasługi w zasadzie dla szerokiej społeczności. Wdzięczny naród chce pamiętać o zasługach swojego dobroczyńcy i pamięć o nim okazywać publicznie. Jakież to zasługi poniosła Armia Czerwona, za które mielibyśmy okazywać wdzięczność?
Armia Czerwona tak się „zasłużyła”, że nawet sam Stalin nie chciał, by ją kojarzono z tymi właśnie „zasługami”. Dlatego szybko, bo już 25.02.1946 roku zmienił jej nazwę na Armię Radziecką. „Zwycięska” Armia Czerwona „oswobodziła” Olsztyn po prostu go zajmując, bo druga „niezwyciężona” armia tysiącletniej Rzeszy wcześniej z miasta uciekła. Co pozostało z miasta, to legło w gruzach za sprawą planowego wysadzania budynków, tak jak stare miasto w 60%. Nauczyli się od Niemców w Warszawie? „Bohaterska” Armia Czerwona „walczyła” tylko z personelem i pacjentami szpitala kortowskiego, bestialsko go mordując, przedtem gwałcąc kobiety. Co wyrabiała na „oswobodzonych” już terenach Polski, to można było doświadczyć jeszcze w czasie wojny. W obozie na Majdanku obrońcy Polski byli przetrzymywani razem z hitlerowcami. W katowniach NKWD na Pradze byli torturowani Polacy, gdy trwało jeszcze Powstanie Warszawskie. W „czasie pokoju”, po „Obławie Augustowskiej”, do tej pory nie znaleziono nawet śladów po 600 Polakach. Nie można, nie wolno oddzielać poczynań Armii Czerwonej od czynów NKWD i innych zbrodniczych formacji Rosji Sowieckiej.
Zdumiewające są argumenty obrońców sowieckiego ścierwa. Nie łudzę się, że „cokolwiek z prawdy do nich dotrze”. Musimy jednak wiedzieć, jakie są to argumenty, zdawać sobie sprawę z ich szkodliwości i potrafić je neutralizować.
Wśród takich trybunów jest również Robert Traba. Nie używam stopnia naukowego profesora dla historyka (dyrektor Centrum Badań Historycznych w Berlinie) twierdzącego, że historia zaczęła się w roku 1945, bo byłoby to deprecjonowanie tego zaszczytnego tytułu. Uważa on, że „gdyby nie ofensywa radziecka, to Niemcy najprawdopodobniej wygrałyby wojnę i bylibyśmy do dzisiaj upodloną, niewolniczą prowincją hitlerowskiego Reichu”. Rozczula się nad poniesioną „ofiarą” i zasługami Armii Czerwonej w pokonaniu hitlerowskich Niemiec. Nie widzi, nie wie o jej „zasługach” tak przed, jak i w rozpętaniu wojny, kiedy to towarzysz Stalin zawiązał spółę z „dozgonnym” przyjacielem, parteigenosse (też towarzysz) Hitlerem? Gdyby nie Armia Czerwona to Niemcy nie wygraliby wojny z Polską, a przynajmniej ugrzęźliby na długie miesiące. Nie zbudowaliby Auschwitz! I Armia Czerwona nie potrzebowałaby zaskarbiać sobie naszej wdzięczności, lecz po sąsiedzku po prostu dobrze współżyć. Czy Robert Traba to „pożyteczny idiota”? Czy musi się jeszcze historii poduczyć?!
Wśród naiwnych, wielce szkodliwych głosów zdarzają się i takie: „Właziliśmy w d*** ruskim, a teraz ‘pisiorom’ – stawiamy pomniki Kaczyńskiemu i Janowi Pawłowi II”. Pomińmy milczeniem knajacki język i zrównywanie wielce zasłużonych osób ze zbrodniarzami. To jest poza wszelką logiką. Natomiast wcale, nigdzie i nikomu nie „właziliśmy”. To sowieci sami sobie wystawili pomnik – swoim zbrodniarzom, a nam kazali być im „wdzięczni”. Inicjator tego ścierwa, ówczesny wojewoda olsztyński Mieczysław Moczar (wł. Mykoła Demko), agent GRU (Główny Zarząd Wywiadowczy Rosji Sowieckiej) był z krwi i kości sowietem. Uważał, że „Związek Radziecki jest naszą ojczyzną”. Z nadania sowieckiego „pop-i” (pełniący obowiązki Polaków) legitymizowali poczynania sowietów na terenie Polski.
Równie kuriozalnym konceptem „błysnęła” radna z ratusza. Jest zdania, że nie można „usuwać” pomnika, bo … „urazilibyśmy Ukraińców, którzy w szeregach Armii Czerwonej też wyzwalali Olsztyn”!? No, ręce opadają! Żenująca jest wiedza historyczna obrońców komunistów – zresztą z KOD-u, to nie ma się co dziwić. No nie wie, że komunizm nie miał i nie ma narodowości? Z nazwy, z założenia jest międzynarodowy! Komuniści byli (i są) z różnych nacji – niestety z polskiej również.
Infantylna jest przesłanka do zachowania tej wisielczej pozostałości po sowietach: „Bawiłem się i wychowałem się przy szubienicach, to jest moje wspomnienie dzieciństwa – niech zostanie”?! Oswojony taki z barbarzyńcami, zbrodniarzami wyrasta potem na im podobnego.
Ciężki kaliber wytoczył (być może teraz zmienił zdanie – dawno nie szukałem jego opinii) kreujący się na intelektualistę redaktor „Debaty” Adam Kowalczyk: „pan jest rewolucjonistą czyli rodzajem taliba[?!], co musi coś obalić, zniszczyć, skasować, żeby pokazać swoje istnienie”!? Talibowie burzą pomniki sakralne. Jeśli chce mieć „święty” pomnik sowiecki do czczenia barbarzyńców to jest taki na placu Czerwonym w Moskwie – „święte” mauzoleum „wiecznie żywego” Lenina. Droga wolna. Jak brakuje argumentów to „się wali” na oślep. To jest postawa raba, uległego wobec narzucającego swoją wolę. A wolne narody od zawsze burzyły pomniki swoich ciemiężców!
I dlatego szubienice, komunistyczne sowieckie/rassijskie/moskiewskie ścierwo, Pomnik Wdzięczności [zbrodniczej] Armii Czerwonej, czerwonych bydlaków, których tak żarliwie broni czerwony towarzysz Grzymowicz, w Olsztynie należy zburzyć!
Antoni Górski