Jeszcze kilka lat temu przedsiębiorca był traktowany jak biznesmen. Jak osoba, której bardzo dobrze się powodzi, która powinna poradzić sobie w każdym, nawet najtrudniejszym momencie działalności gospodarczej, która ma niezmierzone zasoby pieniędzy. Natomiast Państwo reprezentujące obywatela było nastawione na kontrolę i nękanie, bo przecież jakoś trzeba ratować budżet.
Pieniądze z OFE szybko zniknęły, wzrost VAT do 23% też przeminął w zasadzie bez echa. Zatem Rząd pod kierunkiem Tuska i innych notabli z PO i PSL szukał dalej. Niewiele osób wie, że życie przedsiębiorców za rządów PO i PSL było coraz bardziej skomplikowane. To właśnie za tamtych czasów wprowadzono limity odliczeń VAT na samochody służbowe, a przecież wiele biznesów opiera się na jeżdżeniu po całej Polsce. To wtedy wprowadzono ograniczenia w odliczaniu od podatku wydatków na reprezentację, a urzędy skarbowe i ZUS-y prześcigały się w kontrolach. Kontrolowano oczywiście tych najmniejszych, czyli małe i średnie przedsiębiorstwa. Co do zasady są to firmy z majątkiem, a jednocześnie ze słabą reprezentacją podatkową. Korporacje mają do dyspozycji najlepsze kancelarie prawne i podatkowe, a ich interesów bronią nie pojedynczy prawnicy, ale całe ich zespoły. Tam nie warto było szukać pieniędzy, bo choć wiedziano jak duże są to straty dla budżetu, to jednocześnie bano się zatargów i długich procesów sądowych. Państwo z dykty… Było jeszcze jedno określenie, ale nie będę przytaczał, bo pradziad Pana Sienkiewicza z PO nie byłby z Niego dumny…
Minęło 5 lat od tamtych czasów. Co się zmieniło? Wiele. Kontrole skarbowe, to dzisiaj przeżytek. Urzędy skarbowe mając do dyspozycji JPK są w stanie bez nękania podatnika dokonać czynności sprawdzających praktycznie każdej transakcji, która jest tam raportowana. Dzieje się to bez udziału podatnika. W skrajnych przypadkach podatnik dostaje pismo z urzędu skarbowego z prośbą o dosłanie potwierdzenia dokonania przelewu i podstawy prawnej danej transakcji. I na tym się kończy. Pracownicy urzędów skarbowych przechodzą szkolenia, jak rozmawiać z podatnikiem. Nie ma już mowy o zastraszaniu podatnika, jak to miało miejsce wcześniej (osobiście tego doświadczyłem…). Przedsiębiorca jest traktowany jak dobro społeczne. Wydaje się, że urzędnicy zrozumieli, że bez rozwoju gospodarczego nie będzie wzrostu ich pensji, nie będzie 500+, nie będzie „Jarkowego”, itd. Ktoś to musi wypracować. I nie zrobi tego urzędnik, bo każda kontrola, pomimo że potrzebna, jest w myśl idei Kaizen oraz Lean Manufacturing – stratą. Są takie 3 japońskie słowa: mura (brak standaryzacji), muri (nieergonomiczna praca), muda (czyli wszystko, co nie przynosi wartości dodanej). Jest to terminologia z biznesu, ale jakże trafna także w administracji państwowej. Muda, czyli każda operacja nie tworząca, to między innymi kontrole. Zatem jest to strata. Strata dla wielkiego przedsiębiorstwa, jakim jest Polska.
Oczywiście mamy jeszcze wiele do zrobienia, głównie z mentalnością urzędnika. Niestety są jeszcze pracownicy urzędów, którzy nie rozumieją, że ich czynności powinny być wykonywane szybko, sprawnie, w sposób usystematyzowany (kłania się muri i mura). Niestety jak zawsze czynnik ludzki jest najbardziej zawodny. Szczególnie urzędnicy niższego szczebla nie stosują się do tych standardów, bo jak nazwać rozpatrywanie wniosku o rozłożenie na raty zaległości z tytułu ubezpieczeń społecznych przez 2 miesiące? Jak skomentować słowa urzędnika, który po 2 miesiącach odzywa się do przedsiębiorcy słowami: „ściągnął mnie Pan myślami, właśnie miałem się zająć Pana wnioskiem…”. Taki pracownik ZUS powinien być natychmiast zwolniony, gdyż w myśl powyższych wartości jest on stratą. Stratą dla Państwa Polskiego.
Niestety można odnieść wrażenie, że wszystko co nie „pisowskie” tak właśnie działa. Ten pracownik oraz jego dział, nie zostały jeszcze dotknięte tzw. „miotłą”. Są to ludzie, którzy od „wieków” siedzą na swoich stołkach i nie mają zaszczepionych dobrych standardów działania. Niestety media, kreujące się jako obiektywne, np. Demotywatory, Gazeta Wyborcza, czy TVN, zwalnianie takich „trutni” i zatrudnianie ludzi zaangażowanych nazywają pejoratywnie „Misiewiczostwem”. Powyższy przykład pracownika ZUS z Olsztyna jest najlepszym przykładem, że czas najwyższy dotrzeć z „miotłą” na sam dół. Czy stać nas jako Państwo na straty?… Odpowiedź jest tylko jedna: nie.
Na koniec ponownie z życia wzięty doskonały przykład, jak działa Państwo z dykty, zarządzane przez PO, a jak działa Państwo „misiewiczowe” zarządzane przez PIS:
– oczywistym faktem jest, że w Warszawie niepodzielnie rządzi Platforma, z „nowym” kandydatem tej partii na prezydenta na czele, czyli z Panem Rafałem Trzaskowskim. Pan Trzaskowski jeździ obecnie po Polsce, lansując swoją osobę, ale czy wart jest naszego głosu? Otóż w dniu 24 kwietnia złożyłem w warszawskim urzędzie pracy wniosek o pożyczkę związaną z tzw. tarczą antykryzysową. Mamy 10 czerwca, a wniosek wciąż nie został rozpatrzony. Pieniądze może zobaczę, ale podejrzewam, że za miesiąc najwcześniej. Tłumaczenie jest wprost absurdalne: Rząd narzucił samorządom kolejne obowiązki, a biedne samorządy nie mają mocy przerobowych, aby je wszystkie obrobić. Większej hipokryzji nie słyszałem. Wg wyjaśnień Premiera: Rząd przekazał samorządom pieniądze na pożyczki oraz na obsługę tych pożyczek. Jak zatem wytłumaczyć niemoc warszawskiego urzędu pracy podległego kandydatowi na Prezydenta RP, Panu Rafałowi Trzaskowskiemu? Konia z rzędem temu, kto to zgadnie.
– i przykład pozytywnej instytucji zarządzanej przez Rząd Premiera Morawieckiego – PFR, czyli tak zwana pożyczka subwencyjna: wniosek złożony rano przez bank. Bardzo prosty, kilka oświadczeń, parę wyliczeń i kwot. Wszystko. Podpis elektroniczny – poszło. Następnego dnia rano – decyzja pozytywna. 2 dni później pieniądze na koncie. Czy tak będzie działać Państwo zarządzane przez Trzaskowskiego, Tuska, Kopacz i innych polityków Platformy?…
Jeśli w ciągi 1,5 miesiąca urzędnicy podlegli kandydatowi na Prezydenta, Panu Rafałowi Trzaskowskiemu nie są w stanie rozpatrzyć wniosku o pożyczkę w wysokości 5.000 zł, w dodatku ze środków rządowych, to nie liczmy, że w większej skali będą skuteczniejsi.
Mamy 8 lat doświadczeń rządów PO i PSL. Rządy te doprowadziły do stanu zapaści organizacji Państwa, co zostało dobitnie powiedziane przez polityka PO, Panią Bieńkowską: sorry, taki mamy klimat. No niestety… Wyciągając wnioski z historii, gdyby PO rządziła obecnie, odpowiedź na obecną sytuację z pandemią byłaby jedna: Sorry, takie rzeczy się zdarzają. Nic nie zrobimy…
Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Przeżyliśmy 8 lat rządów PO, przeżyliśmy rządy SLD. Wyciągnijmy wnioski. Miejmy w pamięci to, co nam wtedy serwowano i jak zarządzano Polską. PIS popełnia wiele błędów, bo kto nic nie robi, ten się nie myśli. Ale bez żadnych wątpliwości mogę stwierdzić, ze Rząd Premiera Morawieckiego to najlepszy jak do tej pory Rząd po 89 roku, a Prezydent Duda jest gwarantem, że nic w tym względzie się nie zmieni.
Krzysztof Kamiński