Tytułem wstępu
Redakcja Debaty poprosiła o refleksje związane z czterdziestą rocznicą powstania NSZZ Solidarności . Od osobistych, szczerych i bezpretensjonalnych wypowiedzi byłych działaczy odbiegają dwa teksty: wydawcy Debaty – Bogdana Bachmury (BB) – „Solidarność? Proszę się dowiadywać” i czołowego publicysty tego tytułu Adama Sochy (AS) „Na kogo zagłosuję w 2023 roku?”.
Do obydwu wypowiedzi odniosę się łącznie, bo tak ich ton, jak i przesłanie jest tożsame: w Polsce jest ŹLE, bardzo ŹLE, właściwie BEZNADZIEJNIE. Bogdan Bachmura twardo i jednoznacznie ogłasza: „Z solidarnościowych wartości pozostały zgliszcza”. Adam Socha prorokuje: „I nie wiadomo, czy w 2023 roku w ogóle będą wolne wybory?”.
Ideologia LGBT
Zacznę o cytatu „Mamy szanse na zajęcie miejsca w I lidze państw europejskich, ale ona może być zaprzepaszczona w wyniku wojny politycznej i ideologicznej, która trwa od 2015 roku, od czasu wygranej PiS-u. Teraz weszła w nową, jeszcze bardziej gwałtowna fazę pod sztandarem LGBT” (AS).
Jednak sprostuję. To Rząd Prawa i Sprawiedliwości wykreował problem LGBT?! I co jeszcze napsocił? Ktoś chyba ma problem z przytomności umysłu. I dalej „Obraz pilnujących figurę Chrystusa policjantów i stojącej obok kobiety z parasolem LGBT pokazuje tak naprawdę bezradność państwa i słabość Kościoła”. A co powinien rząd zrobić? Kazać „spałować” każdego, kto pokaże się na ulicy z fałszywą tęczową flagą (bez jednej barwy). A może na odwrót, puścić na luz, nie reagować na prowokacje? Czy organizować dla uczestników tych demonstracji pogadanki uświadamiające? A może nie chronić demonstracji LGBT, niech siły społeczne im przeciwne usuną ich z ulic swoimi sposobami – tak robi w Rosji Putin.
Autorzy słusznie zauważają, że ideologia LGBT jest nam zaszczepiana przy użyciu wielkich środków finansowych i medialnych przez międzynarodowe ośrodki tego ruchu. Po stwierdzeniu tego faktu AS stawia retoryczne, a tak naprawdę bałamutne pytanie „Czy rząd PiS-u jest w stanie ten walec rewolucji gender zatrzymać?”.
W tej sytuacji wiadomo, że nie ma szybkich i łatwych politycznych albo administracyjnych sposobów na ten atak. Więc proszę bardzo, jaką macie receptę oprócz cytowania filozofów i zadawania pytań? My robimy co trzeba powoli, bez gwałtownych ruchów, nie ulegamy prowokacjom, ale też nie kapitulujemy. Uświadamiamy społeczeństwu, że uliczne burdy i akty wandalizmu są dziełem wąskiej grupy fanatycznie, antyrządowo nastawionych aktywistów a właściwie bojówkarzy. Niestety, wspierane przez lewicową cześć opozycji. Mimo to nadal będziemy bronili wolności zgromadzeń, jeżeli są zgodne z prawem. Czeka nas długa i bardzo trudna walka na wielu polach, przede wszystkim w szkołach i wyższych uczelniach. Czy obronimy się? Tak obronimy się, tyle że najbardziej zależy to od reakcji społeczeństwa, szczególnie młodych ludzi. Czy pozwolą na opanowywanie naszego kraju przez całkowicie marginalne grupy antychrześcijańskich, antyludzkich fanatyków, którzy są przepełnieni nienawiścią do rzeczywistości, chcą zniszczyć wszystko co stanowi fundament normalnego funkcjonowania człowieka i społeczeństwa.
Na pewno natomiast bardzo niemądre i przeciw skuteczne jest okładanie tych, którzy są na pierwszej linii walki, czyli Rządu i Kościoła. Pożyteczniejsze (o ile w ogóle AS o to chodzi) od darcia szat, przybierania wyniosłych póz, zadawania wzniosłych pytań, jest przekazywanie istoty sprawy. Ogromna większość osób z mniejszości seksualnych nie chce mieć nic wspólnego ze szkolonymi do wszczynania awantur prowokatorami. Swoją seksualność, jak niemal wszyscy ludzie, traktują jako najbardziej intymny obszar swojego życia. Funkcjonowali, funkcjonują i będą funkcjonować w społeczeństwie. Nikt nie podważa ich kompetencji, potencjału, prawa do rozwoju i spokojnego, normalnego życia. Nikt nie każe im się określać, deklarować, akcentować swojej odrębności.
Jeżeli ktoś naprawdę chce bronić naszej cywilizacji, to zdrowy rozum podpowiada skupienie się wokół Rządu i Kościoła, a nie rzucanie w przestrzeń publiczną retorycznych, fałszywie zatroskanych pytań.
(CDN)
Jerzy Szmit