Zaledwie po trzech miesiącach od objęcia rządów przez Prawo i Sprawiedliwość w 2015 r. ówczesny przewodniczący Grzegorz Schetyna na Radzie Krajowej PO grzmiał: „Będziemy opozycją totalną, najtwardszą z możliwych. Będziemy w sposób totalny walczyć z totalną władzą”. Dopowiedzenie „zarówno w kraju, jak i na arenie międzynarodowej” powszechnie znamy jako „ulica i zagranica”. Sam zdefiniował i siebie, i przeciwników. Ta doktryna, z której obecny przewodniczący Borys Budka próbuje chyłkiem się wycofać, jednak nadal obowiązuje.
Podczas ostatniej Rady Krajowej Platformy zwodniczo mieniącej się Obywatelską Rafał Trzaskowski z rezygnacją obwieścił: „koniec opozycji totalnej, musimy mieć konkretne propozycje”. Chciałoby się powiedzieć – wreszcie! Zatem nowy przewodniczący, Borys Budka „kończąc pewien etap i rozpoczynając nowy”, zapowiedział program „odbudowywania Polski”. Na początek poprzez „pełną jawność majątków osób publicznych”. Takich jak senator Gawłowski z apartamentem w Chorwacji? A może Sławomir Nowak z ukrytym majątkiem w schowkach porobionych w meblach? Być może tak mu doradził Roman Giertych, by nie musiał ujawniać go w oświadczeniach majątkowych. Złapany za rękę nie tylko zaprzecza, że to nie jego ręka, ale cały nie jest z Platformy. A jeszcze całkiem niedawno, jako jedna z „trzech znakomitości” (tak go określał Cezary Tomczyk), w sztabie wyborczym Trzaskowskiego, a wcześniej Kidawy-Błońskiej decydował o kierunkach kampanii wyborczej. I ta „znakomitość” usłyszała zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Trzaskowski proponuje zatem „przede wszystkim się skupić na tym, jak pomagać obywatelom” zgodnie z doktryną Neumanna: „dopóki jesteś w Platformie, będziemy cię k… bronić jak niepodległości”. W tym celu wprowadzą „Centra Pomocy Podatnikom”?!
Następnym punktem jest „odbudowa Polski, w której każdy może być tym, kim chce”, na przykład – „Margotem”. Wprowadzania „związków partnerskich”, jak się był wygadał inny Rafał (Grupiński) „nie eksponują za bardzo, może to robić Rafał w Warszawie, ale nie w Pleszewie czy w Świebodzinie”, bo mogą ich „popędzić”. Rafał w Warszawie to może nawet jako „naczelny” poprowadzić w najbliższą sobotę „Paradę klaunów” za 300 tys. zł.
Zamierzają też zrealizować zawieszony w wyniku awarii ściekowej odgórny „oddolny (bez)ruch Trzaskowskiego” pod nazwą (nie zapomniał jej jeszcze?) „Nowa Solidarność”. Chce, by do niego „zapisywali się już wcześniej, żeby olbrzymią energię ludzi skanalizować”. Ma w tym spore doświadczenie, bo skoro parę razy „skanalizował” Wisłę, to zapewne w ten sam sposób uda mu się i tego dokonać. Kwintesencja programu PO to: „czas iść do przodu i czas wygrywać kolejne wybory”. Pogratulować! Gdzie tu jakiś punkt dla Polski i Polaków?
Została za to stara, wypróbowana taktyka „antyPiS”. Poza bezczelnym atakowaniem, obrażaniem i wyśmiewaniem obozu władzy opozycja nie ma nic do zaoferowania. Platforma a za nią Koalicja też zwana Obywatelską skazana jest na „totalność”. „Nowy” przewodniczący klubu parlamentarnego KO, Tomczyk już zapowiedział: „nie będziemy zajmować się nami, a będziemy zajmować się nimi”. Budka dodaje, że „rząd Mateusza Morawieckiego będzie rozliczony i albo zostanie rozwiązany przez wotum nieufności, albo w wyniku własnych kłótni poda się do dymisji”. Jeszcze nowy rząd nie został zaprzysiężony, a już jest krytykowany.
Na szczęście opozycja „wewnętrzna” w Zjednoczonej Prawicy okazała się opozycją konstruktywną i reforma państwa będzie mogła być kontynuowana. Także na szczeblu lokalnym dobrze by było, aby panowie profesor Wojciech Maksymowicz i Michał Wypij poszli za przykładem swojego przywódcy i chociaż od czasu do czasu pokazywali się na żywo, na zebraniach PiS. Przecież to dzięki naszym głosom dostali się do Sejmu.
A poza tym „szubienice” należy zburzyć.
Antoni Górski