Najchętniej czytany konserwatywny portal Warmii i Mazur
10 kwietnia 2021, sobota
  • Kontakt
Opinie Olsztyn
  • Historia
  • Kultura
  • Media
  • Polityka
  • Społeczeństwo
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
Opinie Olsztyn
  • Historia
  • Kultura
  • Media
  • Polityka
  • Społeczeństwo
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
Opinie Olsztyn
Start Społeczeństwo

Stulecie kłamstwa

Paweł Pietkun
19 lutego 2020
Społeczeństwo
Czas czytania (około): 8 minut
A A
Fakenews całą dobę

Żyjemy w czasach, w których nie można wierzyć nawet nekrologom. Fakenewsy wypierają prawdziwe informacje również z mediów, które chcą uchodzić za poważne i wiarygodne. Głośne uśmiercenie m.in. przez Polską Agencję Prasową, TVP, TVN i szereg ogólnopolskich portali internetowych Adama Słodowego nie było pierwszym takim wydarzeniem. Kiedy rzeczywiście zmarł pół roku później informacje o tym mało kto traktował poważnie. Światowe media kilkukrotnie uśmiercały już emerytowanego papieża Benedykta XVI. A to jedynie przedsionek królestwa fakenewsów. Ile z nich powstanie w stajni Koalicji Obywatelskiej w związku z kampanią prezydencką?

Jeszcze do niedawna w serwisie YouTube można było nawet obejrzeć film „Śmierć papieża Benedykta XVI” oraz nad wyraz wiarygodnie wyglądający film „Pogrzeb papieża Benedykta XVI”. Informacja o śmierci byłego papieża wstrząsnęła w pierwszej chwili Włochami. Potem rozlała się na świat i największe newsroomy sprawdzały gorączkowo, co się tak naprawdę stało w Watykanie. Benedykt oczywiście żył i choć schorowany miał się – jak na swój wiek – całkiem nieźle. Ponieważ fakenews zatoczył koło i po kilku miesiącach powrócił do publicznej dyskusji emerytowany papież napisał list do wiernych i mediów, w którym wyjaśniał, że wciąż jest w drodze do „Domu Ojca” i „pielgrzymuje do niego jedynie wewnętrznie”. – Jest dla mnie wielką łaską to, że na tym ostatnim odcinku drogi, czasami trochę męczącym, otacza mnie wielka miłość i dobroć, których nie mogłem sobie nawet wyobrazić – podsumował troskę o to, czy żyje wyrażaną w milionowych zapytaniach wiernych kościoła katolickiego oraz dziennikarzy ze wszystkich stron świata.

Mniej więcej w podobnym czasie – w ostatnią niedzielę października 2018 r. – polski internet zelektryzowała informacja o śmierci Franciszka Pieczki, polskiego aktora znanego z filmów „Chłopi”, „Wesele” czy „Czterej pancerni”. Informacja opublikowana przez jeden działających w Warszawie portali błyskawicznie obiegła internetowe serwisy społecznościowe, gdzie ludzie bezrefleksyjnie wyrażali współczucie i żal podając informację dalej. W ciągu jednego dnia płakało za aktorem kilkaset tysięcy ludzi, zaś wieczorne telewizyjne programy informacyjne dementowały wiadomość o śmierci Pieczki, informując że aktor w tym roku obchodzący 90 urodziny żyje – co więcej, ma się całkiem nieźle.

Nieżyjący Słodowy spotkany na klatce schodowej

19 lipca ub. roku wszystkie ogólnopolskie i lokalne media podały w internecie wstrząsającą wiadomość, że zmarł Adam Słodowy. Wiele z nich posługiwało się depeszą Polskiej Agencji Prasowej, która – opublikowana o 12:28 – mówiła, że „W wieku 95 lat zmarł Adam Słodowy”. I dalej: „w piątek, w wieku 95 lat, zmarł Adam Słodowy, popularyzator nauki i prowadzący program „Zrób to sam” w TVP – poinformowała TVP Info”.

Serwisy informacyjne prześcigały się w pożegnaniach i wspomnieniach konstruktora, który uczył prac technicznych i majsterkowania kilka pokoleń Polaków.

Oto przykład jednego z takich pożegnań, które ukazało się w ogólnopolskim serwisie informacyjnym: „19 lipca zmarł Adam Słodowy, który zyskał sympatię tysięcy Polaków jako popularyzator majsterkowania, autor scenariuszy do bajki „Pomysłowy Dobromir”. Przez 20 lat związany był z TVP, na antenie której prowadził słynny program „Zrób to sam”. Stanowisko, które zajmował, oficjalnie nosiło nazwę: “konstruktor urządzeń scenotechnicznych”. Przez widzów nazywany był “polskim McGyverem”.

Słodowego pożegnała nawet Wikipedia, która wstawiła aktualną datę jego śmierci, zamieniając jednocześnie wszystkie czasowniki w informacji o nim na formę czasu przeszłego.

W serwisie Facebook, najpopularniejszym społecznościowym kanale na świecie, większość Polaków powielała informację o śmierci konstruktora niemal z prędkością światła – aż do momentu, kiedy pojawiła się kolejna. Jej autorem był Marcin Dzierżanowski, redaktor naczelny tygodnika „Wprost” (tygodnik także informował o śmierci Słodowego).

„Portale podały dziś informacje o śmierci Adama Słodowego. Ponieważ to mój sąsiad, którego mijam niemal codziennie w windzie, udostępniłem tę smutną informację na Fb. Po czym wszedłem na klatkę schodowa i zobaczyłem… Adama Słodowego” – poinformował Dzierżanowski. W internecie rozpoczął się wyścig na dementi oraz ogólnopolskie poszukiwanie autora fakenewsa. Koniec końców okazało się, że większość redakcji posiadała informację z PAP, ta zaś powoływała się na publiczną telewizję i jej internetowy serwis TVP Info. W tym serwisie informacja jednak zniknęła natychmiast po wpisie Marcina Dzierżanowskiego.

Kiedy pół roku później, w grudniu 2019 r. Adam Słodowy rzeczywiście zmarł, do informacji na ten temat ludzie podchodzili wyjątkowo ostrożnie, raczej jej niedowierzając…

Adam Słodowy

Martwy, czy nie?

Informacje o śmierci znanych ludzi są dzisiaj tak powszechne, że jednym z najczęściej odwiedzanych przez dziennikarzy największych światowych mediów – serwisów internetowych, telewizji i gazet – jest serwis „Dead or Alive?” (żywy czy martwy?), który w przejrzysty sposób informuje o tym, kto ze znanych osób umarł, a dla kogo życie okazało się jeszcze łaskawe. Gościa na stronie internetowej witają indeks alfabetyczny oraz wyszukiwarka nazwisk. Niżej jest katalog z osobami, które zmarły w ostatnim półroczu. Po kliknięciu w wyszukane nazwisko – jeżeli celebryta wciąż żyje – ukazuje się ikonka z uśmiechem i data urodzenia oraz czerwony komunikat „Żywy”. Przy nieboszczyku jest natomiast ikonka z trupią czaszką obok komunikatu „Martwy” oraz datą urodzin i śmierci. Można również wybrać losową osobę z zasobów serwisu i przekonać się, czy trafiło się na nieboszczyka, czy żywego lub skorzystać z licznych narzędzi kalendarzowych ułatwiających wyliczenie wieku nieboszczyka lub sprawdzenie kto zmarł pod konkretną datą.

Istniejący od 1998 r. serwis nie informuje, w jaki sposób sprawdza doniesienia dotyczące śmierci osób znanych. Jednak – jak na razie – nie zdarzyła się tu pomyłka, więc dziennikarze i internauci korzystają z niego bezkrytycznie.

Finowie przeszkolili naród

Z ogólnoświatowym problemem fakenewsów – bo problem dotyczy w równym stopniu krajów azjatyckich, co opierających demokrację na wolnych mediach Stanów Zjednoczonych – tak naprawdę poradziła sobie jedynie Finlandia, która przeszkoliła całe społeczeństwo w zakresie rozpoznawania nieprawdziwych informacji oraz sprawdzania tych, co do których rzetelności mogą być wątpliwości.

W szkoleniach brali udział nie tylko uczniowie, czy studenci ale również osoby pracujące i emeryci. Uczyli się tego, jak odróżnić prawdziwe od nieprawdziwego konto w serwisach społecznościowych, jak rozpoznać manipulacje obrazami oraz filmami wideo oraz jak rozpoznać bota, czyli program udający w internecie żywego człowieka. Narodowe szkolenie z rozpoznawania fałszywych informacji odbyło się w Finlandii w 2014 roku, na dwa lata przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych, w które – właśnie poprzez produkcję i rozpowszechnianie fakenewsów – zaangażowały się rosyjska administracja i służby. Amerykanie zresztą do dzisiaj stawiają pod tym względem Finlandię za wzór świadomego społeczeństwa informacyjnego. Władze w Helsinkach odpowiadają skromnie, że nie miały wyjścia. Po tym, co Rosja robiła w Gruzji, Mołdawii i na Ukrainie (każdorazowo atak rosyjskich wojsk poprzedzała wielomiesięczna wojna informacyjna) Finlandia musiała być przygotowana na podobną wojnę w swojej przestrzeni medialnej.

Pisane w złej wierze

Również Polacy potrzebują umiejętności rozpoznawania fałszywych informacji. O ogólnonarodowym szkoleniu nie może być mowy – jest zbyt kosztowne i przy obecnie spolaryzowanej scenie politycznej dodatkowo rozgrzanej przez zbliżające się wybory niemożliwe do zrealizowania. Zresztą już od wielu lat totalna opozycja oraz sprzyjające jej media pokazują, że fakenews to narzędzie, które potrafią i będą wykorzystywać – czemu miałyby więc szkolić w ich rozpoznawaniu?

Правда - wersja polskojęzyczna

„Gazeta Wyborcza” do dzisiaj szczyci się pamiętnym zdjęciem z martwą wiewiórką opublikowanym m.in. w swoim serwisie i rozkolportowanym we wszystkich mediach społecznościowych. Chodziło o przygotowaną przez b. ministra ochrony środowiska Jana Szyszko zmianę prawa pozwalającego na wycinkę chorych drzew dla ratowania zdrowego drzewostanu. Media wspierające totalną opozycję natychmiast wykorzystały zdjęcie martwej wiewiórki rzekomo znalezionej po takiej wycince w Puszczy Białowieskiej. Stać się miało ono symbolem tzw. „Lex Szyszko”. Tylko, że kilka tygodni później okazało się, że zdjęcie pochodziło nie z puszczy, lecz z warszawskiego Parku Szczęśliwickiego. A wiewiórka trafiła na ścięty pień drzewa położona ręką fotografa, który chciał – w dobrej wierze i nie myśląc o polityce – zwiększyć dramatyzm swoich prac artystycznych.

Podobnych fakenewsów wykorzystywanych przez media było znacznie więcej. To kwestia zdjęć (m.in. zdjęć prezydenta Andrzeja Dudy oraz premiera Mateusza Morawieckiego), czy informacje o tym, że politycy mówili coś, czego tak naprawdę nigdy nie powiedzieli.

Do złej woli wydawców świadomie posługujących się fakenewsami dochodzi upadający zawód dziennikarzy. Dzisiaj większość redakcji dla oszczędności zatrudnia młodych ludzi zajmujących się bezrefleksyjnym przepisywaniem informacji z internetu, często z błędami gramatycznymi czy nawet ortograficznymi.

Rola dziennikarzy, rola czytelników

To dlatego nagłówki dzisiejszych serwisów internetowych straszą „Słońce zaczyna umierać. Szykujcie się na koniec!”. Dopiero pod koniec tekstu młody autor wyjaśnia, że chodzi śmierć Słońca wynikającą z ewolucji gwiazd, zaś nastąpi on nie wcześniej niż za pięć miliardów lat. Choć zdarza się, że i tu autorzy mogą się pomylić o rząd wielkości wspominając 500 mln lat. Z punktu widzenia czytelnika serwisu obie daty pozostają poza znaczeniem i nie musi się na nic szykować. Choć atrakcyjny i nie do końca prawdziwy tytuł zdążył przyciągnąć kilkanaście tysięcy czytelników – a w końcu to się dzisiaj liczy najbardziej. Bo za każdym czytelnikiem odwiedzającym stronę internetową płyną wymierne i często niemałe pieniądze, które są gotowi zapłacić.

W nadchodzącej kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu z pewnością czeka nas wysyp fakenewsów przygotowanych przez specjalistów od inżynierii społecznej. Zadaniem mediów skupionych na prawdzie będzie wyłapywanie ich wszystkich i natychmiastowe dementowanie nieprawdy, zaś czytelników – nie rozpowszechnianie w serwisach społecznościowych tego, czego nie są pewni.

W rozpoczętej już kampanii prezydenckiej można oczekiwać kolejnej eksplozji fałszywych wiadomości zalewających media. Tym razem będą dotyczyły kandydatów na najważniejszy urząd w państwie. Czy będzie to kampania równie brudna, jak pięć lat temu, kiedy Tomasz Lis w programie na żywo cytował treści z fake’owego konta córki Andrzeja Dudy, kandydata na prezydenta? Historia, która mogła mieć wpływ na wynik wyborów skończyła się publicznymi przeprosinami Lisa, które kierował do Andrzeja Dudy. Tym razem podobnych ataków może być więcej. Czytajmy i oglądajmy uważnie!

Paweł Pietkun

Tomasz Lis

0 0 ocen
Article Rating
Tagi: fakenewsyGWopinie olsztynTomasz LisTVN
Poprzedni artykuł

O drogę S 16 będziemy walczyć jak o niepodległość!

Następny artykuł

To PiS ma rację

Podobne artykuły

Gladiator Piotr Grzymowicz i załoga
Społeczeństwo

Gladiator Grzymowicz i jego drużyna – Profesjonaliści to czy Dyletanci?

10 kwietnia 2021
Lech-Obara
Społeczeństwo

Franki wciąż czekają na Sąd Najwyższy…

9 kwietnia 2021
olsztyński korona cyrk
Społeczeństwo

Cyrk na stacji, czyli kto roznosi koronawirusa w Olsztynie

8 kwietnia 2021
Syndrom sztokholmski to stan psychiczny pojawiający się u ofiar porwania lub u zakładników, który wyraża się odczuwaniem sympatii i solidarności z osobami je zniewalającymi. Ten stan sympatii i solidarności może osiągnąć taki stopień, że osoby zniewolone pomagają swoim prześladowcom w osiągnięciu ich celów lub w ucieczce przed policją. Nazwa syndromu wiąże się z napadem na bank w Sztokholmie w sierpniu 1973 roku, podczas którego napastnicy przez kilka dni przetrzymywali zakładników. Po złapaniu napastników i uwolnieniu przetrzymywanych przez nich osób, te ostatnie broniły przestępców pomimo wielodniowego uwięzienia. W czasie przesłuchań byli zakładnicy odmawiali współpracy z policją. Podobne zjawisko ma miejsce od lat w Olsztynie. Syndromolsztyński to sytuacja, która oznacza, że po dziesięcioleciach komunistycznego zniewolenia z lat 1945-1989, totalnej indoktrynacjioraz terroru aparatu bezpieczeństwa wśród wielu mieszkańców Olsztyna pojawiła się sympatia do komunistycznych oprawców. Objęła ona nie tylko akuszerów i budowniczych ,,władzy ludowej”, ale zbrodniczą Armię Czerwoną, będącą twórcą i gwarantem ustroju komunistycznego w Polsce. Symbolem tej sympatii są olsztyńskie ,,szubienice„ zwane onegdaj Pomnikiem Wdzięczności Armii Czerwonej. Stoją od lat przy Alei Marszałka Józefa Piłsudskiego dedykowane armii, która 17 września 1939r. napadła na Polskę i odpowiada za to, że na wschodnich rubieżach Polski dosłownie każda gruda ziemi jest przesiąknięta polską krwią. Sympatia ofiar do katów, będąca efektem syndromu olsztyńskiego, obejmuje nie tylko obronę stojącego w centrum miasta pomnika ku czci zbrodniczej Armii Czerwonej. Niedawne ofiary (lub ich potomkowie) z atencją odnoszą się nawet dopatronów ulic upamiętniających komunistyczny totalitaryzm. Toewidentne utożsamienie się ofiary z oprawcą powoduje, że już po uwolnieniu Polski z komunistycznego zniewolenia, ofiary bronią przestępców. W niepodległej Ojczyźnie ciągle wielu mieszkańcówOlsztyna sprzeciwia się usunięciu symboli i innych pozostałości po systemie komunistycznym. Syndrom olsztyński powoduje, że chociaż od upadku sowieckiego modelu totalitarnego reżimu w Polsce minęło już ponadtrzydzieści lat, PZPR została rozwiązana, zaś Armia Czerwona opuściła już dawno nasz kraj to solidarność i sympatia do ludobójczej Armii Czerwonej z okresu PRL trwa. Dobitnym dowodem jest choćby to, że wywodzący się z komunistycznej nomenklatury dwaj ostatni prezydenci naszego miasta nigdy nie poczuli choćby najmniejszego impulsu, aby komunistyczną symbolikę usunąć z przestrzeni publicznej. Keram
Społeczeństwo

Syndrom olsztyński

7 kwietnia 2021
PIOTRUŚ PAN
Społeczeństwo

Piotruś Pan, Prezydent Olsztyna

6 kwietnia 2021
matura
Społeczeństwo

Matura – egzamin z historią i rangą w tle

5 kwietnia 2021
Następny artykuł
To PiS ma rację

To PiS ma rację

Koronawirus

Uwaga wirus! Czy czekaliśmy na niego?

Sztama jak zawsze

Grzymowicz-Małkowski, sztama jak zawsze

Zapluty karzeł reakcji

Majora Ireneusza Hurynowicza, żołnierza Armii Krajowej, odwiedzili działacze Forum Młodych PiS w Olsztynie

Powiadomienia
Powiadom o
guest
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Popularne artykuły

Olsztyn LGBT

Patrz, kogo bronisz

20 sierpnia 2020
5 minut

Pięć minut… właśnie się kończy

6 maja 2020
Ucz się Jasiu Kabaret Dudek

„Chamstwu w życiu, należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom”

24 maja 2020
Igraszki miłosne Piotra Grzymowicza

Elektryzujący romans Piotra Grzymowicza

21 czerwca 2020
Inteligenci spod ośmiu gwiazdek

Inteligenci spod ośmiu gwiazdek

5 listopada 2020
KORONAWIRUS GB

Rządu zazdrości nam cała Europa

2 kwietnia 2020
Opinie Olsztyn

Najchętniej czytany konserwatywny portal Warmii i Mazur

Tematy w serwisie:
aborcja Andrzej Duda Donald Tusk Duda2020 edukacja epidemia eugenika gospodarka KO komunizm konstytucja koronawirus Lech Obara Lewica LGBT manipulacja neomarksizm Niemcy ochrona życia Olsztyn opinie olsztyn opozycja Piotr Grzymowicz Pióropałkarze PO Polska PSL Putin Rada Miasta Rafał Trzaskowski Rosja Rosja Sowiecka samorząd Sybir szkoła totalna opozycja Trybunał Konstytucyjny UE Unia Europejska USA Warmia i Mazury wartości wybory 2020 wybory prezydenckie ZSRR
© 2019-2021 Opinie.Olsztyn.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.
  • Polityka prywatności
  • Historia
  • Kultura
  • Media
  • Polityka
  • Społeczeństwo
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki

© 2019-2021 Opinie.Olsztyn.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

wpDiscuz