5 marca 1940 r. Biuro Polityczne Komitetu Centralnego WKP(b) podjęło decyzję o wymordowaniu prawie 22 000 obywateli polskich – jeńców wojennych z obozów NKWD w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz osób cywilnych, aresztowanych na okupowanych przez ZSRR Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej. 3 kwietnia tr. z obozu w Kozielsku rozpoczęły się wywózki ofiar, co można uznać za początek realizacji marcowej decyzji, podjętej przez najwyższe władze sowieckie.
Ofiary pogrzebano w zbiorowych mogiłach – w Katyniu pod Smoleńskiem, Miednoje koło Tweru, Piatichatkach na przedmieściu Charkowa oraz w innych, nieznanych jeszcze miejscach. Zbrodni dokonano w ścisłej tajemnicy, ale w kwietniu 1943 r. Niemcy ujawnili zbiorowe mogiły w Katyniu, na terenie zajętej przez III Rzeszę ziemi smoleńskiej. To miejsce dało początek historycznemu pojęciu – katyńska zbrodnia. Próba zrzucenia winy na Niemców, dała początek katyńskiemu kłamstwu. Zaś potraktowanie naturalnego w takich okolicznościach, zamiaru poznania prawdy, jako pretekstu do zerwania (w kwietniu 1943r.) przez ZSRR stosunków dyplomatycznych z Rządem Rzeczypospolitej na Uchodźstwie, i dziesięciolecia dochodzenia do rzeczywistego przebiegu tych zdarzeń, sprawiło, że możemy mówić o „sprawie katyńskiej”.
W Katyniu, Miednoje, Charkowie i w innych masowych mogiłach na Wschodzie złożono kwiat polskiej inteligencji. Oficerowie, którzy zostali tam zamordowani, w cywilu byli nauczycielami, inżynierami, lekarzami, prawnikami, uczonymi… Strzelano im w tył głowy tylko dlatego, że należeli do elity narodu. Był to więc swoisty holocaust polskiej inteligencji. Tych tysięcy specjalistów zabrakło po 1945r., gdy trzeba było odbudowywać Polskę ze zniszczeń wojennych. Katyń jest więc symbolem wszystkich komunistycznych zbrodni, w czasie II wojny światowej dokonanych przez Związek Sowiecki. Także tych do dziś nierozpoznanych…
Czy to jednak wystarczający powód, by do tego tematu ciągle powracać? Czyżby mniejszy wymiar miały takie nazwy, jak Auschwitz, Palmiry, Majdanek, gdzie okrutnego ludobójstwa dokonywali Niemcy? Polskie elity zostały przecież przetrzebione również ręką Niemiec, w ramach operacji „Tannenberg”, „Intelligenzaktion”, „Sonderaktion Krakau” czy akcji „AB” – tej ostatniej – zadycedowanej przez władze niemieckie także w pierwszych dniach marca 1940r…. Dlaczego więc wciąż o tym Katyniu?
Powinniśmy z równą mocą pamiętać o ofiarach zbrodni, dokonanych przez obydwu okupantów. Aby jednak odpowiedzieć na pytanie – „dlaczego wciąż o tym Katyniu?” – trzeba zrozumieć szerszy kontekst tzw. Golgoty Wschodu. O zbrodniach niemieckich wiemy dużo. Niemcy ustami swych przywódców niejednokrotnie wyrażali skruchę. Na ten temat powstały setki książek i filmów. Obecność KL Auschwitz czy Palmir, tragedii warszawskiego getta czy gehenny mieszkańców powstańczej Warszawy, jest w naszej zbiorowej pamięci niepodważalna. Wiele z tych zbrodni niemieckich jest też obecnych w świadomości historycznej innych narodów europejskich, nawet jeśli współcześnie tu i ówdzie próbuje się je przykryć problematyką wypędzonych, sprowadzaniem całej wojennej tragedii do okrucieństw Holocaustu albo schizofrenicznym powtarzaniem zbitki słownej o „polskich obozach”.
Tymczasem zbrodnie sowieckie dokonywane na polskich obywatelach, pozostają tematem mało znanym i wciąż rzutują na stosunki polsko – rosyjskie. Tym bardziej, że współcześnie nie sposób pamiętać o dramacie Katynia, bez uwzględnienia wydarzeń z 10 kwietnia 2010r. Tego dnia, na naszych oczach historia dopisała kolejny, tragiczny rozdział w dziejach „sprawy katyńskiej”.
Dodajmy do tego jeszcze jedną, bardzo aktualną refleksję. Wszak często patrzymy na historię przez okulary współczesności. Analizujemy też wydarzenia bieżące, doszukując się jakichś związków z przeszłością. Więc gdy spoglądamy na doniesienia z ostatnich tygodni, które wstrząsają obrazem zbrodni dokonywanych na Ukrainie przez żołnierzy rosyjskich – to wprawdzie nie miałbym odwagi nazwać tych zdarzeń „ukraińskim Katyniem” (takie zestawienia już gdzieś w ostatnim czasie zaobserwowałem w sferze medialnej, jednak różnice są tu zbyt widoczne) ale tak całkiem nie unikałbym wskazywania pewnych analogii. Wszak sprawcy służą w armii, której polityczne kierownictwo nie odżegnało od stalinowskich/komunistycznych zbrodni a upadek Związku Sowieckiego był dla niego największą katastrofą. Czy działają na rozkaz, czy wykazują się indywidualnym bestialstwem, wygląda na to, że czerpią z klimatu dzisiejszej Rosji. Jeśli sondaże mówią nam prawdę, to większość tego społeczeństwa pochwala toczącą się wojnę przeciwko Ukrainie. Czy brak głębokich rozliczeń z przeszłością w kraju poddanym putinowskiej dyktaturze, a często wręcz akceptacja tamtych zbrodni nie jest jakimś tłem dla zdarzeń, których dziś właśnie jesteśmy świadkami na Ukrainie?
dr Waldemar Brenda