Dwa „4 czerwca”. Dwie odległe od siebie o 3 lata ważkie i znamienne w skutkach daty. Z pozoru odmienne w znaczeniu. Ale tylko z pozoru, bo wydarzenia z pierwszej daty skutkowały utrzymaniem władzy komunistów, a z drugiej, przy udziale tajnych współpracowników SB – przeszkodzeniem w pozbyciu władzy komunistów, w oczyszczeniu Polski z reliktów komunizmu i zbudowaniu prawdziwie suwerennej i silnej Polski.
W 1989 roku wszyscy usłyszeliśmy z ust niewątpliwie sympatycznej pani Joanny Szczepkowskiej to co chcieliśmy usłyszeć: „ 4 czerwca skończył się w Polsce komunizm”. Było to raczej życzeniowe myślenie, niż oparte na rzeczywistych przesłankach, co potwierdziło się już następnego dnia. Umknęło nam, że wówczas „rządząca koalicja”, obejmująca PZPR i jej satelitów, zagwarantowała sobie (skutek „Okrągłego Stołu”) 65% miejsc w Sejmie. Przy tym, aparatczyków partyjnych przedstawiono jako działaczy samorządowych, czy reprezentantów środowisk spółdzielczych[!] – pierwszy „gangsterski chwyt”. Gdy po pierwszej turze okazało się, że komuniści nie zdobyli założonej liczby mandatów poselskich, Rada Państwa między pierwszą a drugą turą wyborów. wydała dekret zmieniający ordynację wyborczą tak, aby komuniści mogli objąć wszystkie przydzielone sobie 299 mandaty. Zmiana ordynacji w trakcie wyborów! – znowu „gangsterski chwyt”! By wykazać się spolegliwością, komuniści na poczekaniu ukuli eufemizm (są w tym niedościgli): „pierwsze częściowo wolne wybory”. To tak jakby otworzyć klatkę kanarkowi uwiązanemu za nogę. Czy to nie jest polityczny, propagandowy, też „gangsterski chwyt”?
Rok 1992. Aktorzy, scenarzyści i reżyserzy „Nocnej zmiany” w jednym, w składzie: główny reżyser Wałęsa, jego „szara eminencja” Wachowski, Pawlak, Moczulski (rozszyfrował PZPR jako Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji, ale okazał się ”krową, która dużo ryczy a mało mleka daje”), Mazowiecki, oczywiście Tusk, Niesiołowski (chociaż wtedy bronił rządu Olszewskiego) i in. dokonali w rzeczywistości przewrotu gabinetowego. Właśnie Waldemar Pawlak określił wtedy to ich knowanie jako „gangsterski chwyt” (nawet gangsterom zdarzają się „wypadki przy pracy” – chwile szczerości). Mimo, że zdawał sobie sprawę z przestępczego działania, nie przeciwstawił się temu. Pewnie dlatego, że sam odniósł korzyść – w wyniku „koleżeńskiej umowy” został premierem. Szkoda, że o agenturalnej działalności Wałęsy upewniliśmy się dopiero po śmierci jego werbownika, Czesława Kiszczaka. Okazało się, że głową III RP został donosiciel SB (to i sowiecki) „Bolek” Wałęsa. To dopiero był gangsterski chwyt! Dobrze, że „nie wyszły” Wałęsie gangsterskie chwyty z powołaniem spółek „Joint Ventures” (wspólne przedsięwzięcia) w byłych bazach sowieckich, które byłyby siedliskiem rosyjskiej agentury. Tak samo, na szczęście, nie udał się chwyt z NATO-bis. Tylko dzięki zdecydowanej postawie Premiera Jana Olszewskiego, te pomysły agenta SB, Wałęsy spełzły na niczym.
Jeśli najwyższy szczebel mógł się imać takich chwytów, to dlaczego by inni nie mieli tak samo robić. „Róbta co chceta” – zagrzewał Owsiak. Dokonała się gangsterska reforma gospodarczo-ustrojowa, zwana „planem Balcerowicza”. W jej wyniku, pod pozorem prywatyzacji, wyprzedawano majątek narodowy, likwidowano przedsiębiorstwa, stocznie, kopalnie. Zostawiono na pastwę losu pracowników PGR-ów. A gdy nie było już czego wyprzedawać, Donald Tusk otaczał się ludźmi z kryminalnymi zarzutami: Stanisław Gawłowski, Sławomir Nowak („złoty chłopak” Platformy dla zmylenia zwanej Obywatelską). Nie można pominąć roli trzeciego „S”, Sławomira Neumanna (też z zarzutami korupcyjnymi – sprawa NFZ), tego od „doktryny Neumanna”, nie wspominając o harcowniku typu Palikot. To były „niezłe” gangsterskie chwyty!
Gangsterskim chwytem było „samooczyszczenie się środowiska sędziowskiego” – takie perpetuum mobile profesora nauk prawnych Adama Strzembosza, pierwszego prezesa Sądu najwyższego w latach 1990 – 1998. No i mamy „samooczyszczonych” sędziów z „nadzwyczajnej kasty” takich jak sędzia NSA Irena Kamińska, Igor Tuleja, Paweł Juszczyszyn, Mirosław Topyła, który „przez pomyłkę” zgarnął z lady cudze pieniądze, czy ostatnio Beata Morawiec, która nie wiadomo, czy jest uczciwa (patrz: „doktryna Neumanna”). Tacy sędziowie odmawiają obywatelowi, w ponoć wolnej Polsce, prawa do składania wniosków do organów państwowych, np. o wszczęcie postępowania w sprawie propagowania komunistycznego ustroju totalitarnego poprzez pozostawienie w przestrzeni publicznej „Pomnika Wdzięczności [zbrodniczej] Armii Czerwonej”.
Właśnie na Warmii i Mazurach gangsterskim chwytem (konsekwencja gangsterskiej „nocnej zmiany” z 1992r.) uniemożliwiono pozbycie się sowieckiego reliktu poprzez wpisanie go do „Rejestru zabytków”. Zbrukano imię Świętej Ziemi Warmińsko-Mazurskiej poprzez nazwanie, hołdowniczej wobec zbrodniczej Armii Czerwonej, „statuji” „Pomnikiem Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej”. Na dodatek, jeszcze przez dwa tygodnie pozostawał na „Placu Armii Czerwonej”. Taka bezczelność, że do dzisiaj wychodzą jeszcze na ulice i patrzą ludziom w oczy, właściwa jest tylko czerwonym towarzyszom.
Dlatego „szubienice”, „Pomnik Wdzięczności [zbrodniczej] Armii Czerwonej”, symbol lewactwa należy zburzyć.
Antoni Górski