Redakcja Deb-Wyb. Sekcja pióropałkarzy
Przeciw wszystkim
W redakcyjnym pokoju cisza. Kursik i Soszka wpatrzeni w ekrany komputerów, całkowicie pochłonięci lekturą. Ten spokój kończy wkroczenie Wydawcy.
– No, redaktory widzę, że ostro robota idzie… dobrze. Co na warsztacie? – Wydawca był wyraźnie pobudzony.
– Wybory Szefie – Kursik niepewnie odpowiedział.
– A tak wybory, znowu chcą nas wyrolować. Do urn zagonić jak baranów. A potem chwalić się, że ich naród wybrał – stwierdził twardo Wydawca.
– Czyli co? Nie wybierać, nie iść? I co dalej? – dopytywał się Kursik.
– Chcą nas okradać, z naszych podatków żyć, dość tego. Nigdy nie dam się w to wciągnąć! – ostro walnął Wydawca.
– Jak Szef nie pójdzie, to oni sami się wybiorą – Kursik nie ustępował.
Soszka udawał, że nie słyszy rozmowy, bo wiedział, że Kursik wchodzi na bardzo grząski grunt. Szefa wyprostowało.
– Ja nie dam się w to wciągnąć. Na karteczkach krzyżyki stawiają i prezydenta wybierają. Dobre sobie – w głosie Szefa było coraz więcej emocji.
– Jedenastu kandydatów było, to myślałem, że może któryś Szefowi przypasuje. Ten Czerwoniak taki twardy i śmieszny jednocześnie, albo ten w zabawnych okularach, przedsiębiorca Tamburyjno, chyba bardzo waleczny, albo ten … Zresztą teraz to tylko dwóch zostało Duduś i Ruraski.
– Kursik, pracujesz tu trochę lat, a jakbyś wczoraj pierwszą wypłatę wziął – Wydawca przerwał już mocno zły.
– Oni wszyscy mnie obrażają, chcą żyć z moich podatków i wszystkim rządzić, a naród i tak mało mądry, skłócać. Oni mnie obrażają swoją arogancją – Wydawca wszedł na wysokie obroty.
– No to skąd władzę brać? Bo bez władzy chyba się nie da? – Kursik też już był rozgrzany i nie ustępował.
– Skąd władzę brać? A po co władza! W Grecji na rynku się zbierali i wszystko ustalali. Każdy mógł coś powiedzieć. A teraz, wybory, kampanie, obietnice, oszustwa byle tylko ludzie wybrali, a potem robią swoje – Wydawca jeszcze podkręcał.
– I te partie, zgraje cwaniaków, krętaczy, politykierów. Tyle razy do nich mówiłem, pisałem, zróbcie tak i tak, trzeba inaczej. Nigdy mnie nie posłuchali. Nigdy! Kaczyńskiemu mówiłem, że w źle robi, to samo Tuskowi, wszystkim. Nikt mnie nie słucha, totalna zlewka … i mam na nich głosować?!
– Racja Szefie. Kowal Soszkę też kompletnie olewa. Nawet telefonów nie odbiera i innym zabrania -wtrącił Kursik.
– Kursik, od Ciebie Kowal też nie odbiera – odezwał się Soszka.
– Szefie, a gdyby tak na kartce do głosowania można było zagłosować – Przeciw wszystkim – to Szef by głosować poszedł? – niespodziewanie zaproponował Kursik.
– Wydawca spojrzał na niego, chwile pomyślał. I rzuci twardo i zdecydowanie – Poszedłbym, przeciw wszystkim, to tak. Poszedłbym. Wolność słowa i głosu najważniejsza!
Kotek Mruczek
(wysłuchał i zapisał, po czym wyciągnął się leniwie na parapecie redakcyjnego okna)