Ukraińcy putinowskie hordy nazywają też orkami. To były (są?) ubezwłasnowolnione, bezmyślne stwory, kształtem przypominające ludzi. Orkowie walczyli w służbie Zła. Ich pochodzenie nie jest do końca pewne. Zanim stali się rasą plugawych istot człekopodobnych, byli więzieni, torturowani i upodleni prawdopodobnie przez Czarnego Władcę, którym równie dobrze mógł być też car. Nienawidzili go z całych sił, ale służyli mu ze strachu. Niestety, ruskie orki zapuszczają się również do Polski.
Bestialska wojna prowadzona przez putinowskich barbarzyńców niesie za sobą pełno dramatów cywili. Niewypowiedziana przez Rosję Federacyjną wojna (tak jak w 1939 roku przez Rosję Sowiecką Polsce), pod obłudną nazwą „specjalnej operacji wojskowej” pociąga za sobą morderstwa, tortury, masowe egzekucje, rabunki i totalne niszczenie tego czego nie dało się ukraść dokonywane przez rosyjskich, chociaż różnych narodowości, żołdaków. W ramach „denazyfikacji” dopuszczają się także gwałtów na Ukrainkach.
Ofiary tych zbrodni, kobiety zgwałcone przez rosyjskich zwyrodnialców trafiają do Polski, według feministycznej terminologii, jako „uchodźczynie”. To kobiety, które uciekły przed pożogą wojny. Decydując się na rozłąkę i tułaczkę, zostawiły swoich mężów walczących na froncie, by ratować życie swoich dzieci. To jest właściwy podział ról społecznych, który nie może się zmieścić w małych móżdżkach feministek. Silniejszy walczy, a słabszy chroni siebie i innych słabszych – dzieci, starszych, niedołężnych – z dala od wojny. To facet idzie na wojnę, kobieta zostaje w domu. Opiekuje się pozostałymi słabszymi, a jeśli są zagrożeni, szuka innego bezpiecznego schronienia. W feminizmie zresztą, jak w całym lewactwie, wszystko jest na opak. Nic dziwnego, że wszelkie tego typu ustroje padają, niestety pozostawiając po sobie zgliszcza.
Feministki są jednak „wojownicze”, ale swoją siłę próbują udowodnić wściekle atakując najsłabszych. Nie oferują Ukrainkom schronienia ani wyżywienia, ale przede wszystkim „pomoc” w zabiciu swojego dziecka, jakby wojna była do tego wystarczającym powodem. Naganiacz Putin zapędza Ukrainki w łapy oprawczyń, orek Putina w Polsce – „putiniom”, wspieranych niestety przez rodzime lewactwo ulokowane w totalnej opozycji, w tym Koalicji rzekomo Obywatelskiej. Ewidentnie jest to przestępcze działanie wspólnie i w porozumieniu. Tym bardziej że Tusk jako premier RP i „król Europy” narody będące niegdyś pod okupacją Rosji Sowieckiej pchał (i nadal pcha) w łapy Putina. Rosyjscy bandyci zabijają ojców, mężów i braci Ukrainek, a „putinie” w Polsce pod fałszywą maską empatii chcą zabić ich dzieci. Pod obłudnym eufemizmem domagają się dla nich natychmiastowej i nieograniczonej „terminacji ciąży z gwałtu”. Z traumy wojennej chcą je wpędzić w traumę poaborcyjną. Robią to pod diabelskim hasłem: „Aborcja [zabijanie] jest prawem człowieka”[sic!]. Ot lewacka logika! To nie nienawiść do wroga, lecz nienawiść do najsłabszego, do dziecka przed narodzeniem kieruje ich postępowaniem czyniąc ich oprawczyniami, zatracającymi własne człowieczeństwo. Są siewcami cywilizacji śmierci i tym samym są zagrożeniem dla cywilizacji życia.
Aborcja jest niczym innym jak według naukowego terminu „przerwaniem ludzkiego życia w fazie prenatalnej”! No bo jeśli nie ludzkiego, to jakiego? Czemu więc feministki, putinowskie orki miałyby odmawiać Putinowi prawa do „przerywania ludzkiego życia”? Tak chcą pokoju na świecie? I pomyśleć – takiej Lempart czterdzieści lat minęło a zachowuje się jak „płód”, któremu człowieczeństwa odmawia. W dodatku bezmózgowym, a przecież domaga się „abortowania” takich. Ma to szczęście, że jej nie „abortowali”, a teraz na nieszczęście niewinnych dzieci chce ich śmierci. Durniem jest ten, który przy okazji pozbycia się „wroga”, a tak traktuje dziecko z gwałtu, chce się pozbyć „połowy swojej własności”. Przecież każde dziecko genetycznie w połowie jest matki. Nie da się pozbyć „wrogiej połowy”, a „swoją połowę” zachować przy życiu. Po urodzeniu (w „całości”), to od matki będzie zależało, czy wychowa je na „wroga”, czy na patriotę, dobrego człowieka. „Putinie” w Polsce na spółę z bandytą Putinem przyczyniają się do depopulacji Ukraińców. Zresztą, to samo robią również Polakom. Trzeba być okrutnikiem, by proponować matkom zabicie własnych dzieci. „Ułatwianie” zabijania dzieci Ukrainkom, które przecież dopiero co uciekły przed rosyjskimi barbarzyńcami, żeby chronić życie, jest nikczemne. Tym samym niszczą także opinie Polakom, którzy rzeczywiście pomagają Ukrainkom. Takie zachowania feministek można tłumaczyć tylko dwojako: „pożytecznym idiotyzmem” albo wrogą agenturą. I jedno i drugie służy wrogowi.
Poza tym szubienice, sowieckie/ruskie ścierwo, Pomnik Wdzięczności [zbrodniczej] Armii Czerwonej – okupanta Polski, którego czci czerwony towarzysz prezydent Grzymowicz w Olsztynie, należy natychmiast zburzyć!
Antoni Górski